Hau, Przyjaciele!
Co za intensywny tydzień. Najpierw Dzień Babci, potem Dziadka, a dzisiaj kolęda. We wszystkim biorę udział i bardzo się cieszę, że chociaż raz rodzina nie idzie do kościoła, ale kościół przyjdzie do nas. Nikt mnie nie zamknie, tylko będę mogła brać udział w tym tajemniczym spotkaniu. Niestety, nawet najradośniejsze sytuacje mają swoje minusy. U nas chodzi o sprzątanie. Każdy powinien poskarżyć się na naszą panią, bo od soboty sprząta tak intensywnie, jakby jej życie od tego zależało. Do wczoraj była w tym nieco samotna. Ale dzisiaj wszystkie kobiety biegały między mieszkaniami, ustalały, w którym mieszkaniu będzie chwila na kawę, na odpoczynek. Na szczęście wybrano nas, więc cieszę się. Ale mam zakaz wychodzenia do ogrodu, wnoszenia śniegu, wywalania pokarmu z miski, no, mówiąc krótko, mój psi łeb nie ogarnia regulaminu dnia. Ale dowiedziałam się, że u pani Hani jest gorzej, bo obie córeczki od rana są marudne, krótko spały, żądają nieustannej zabawy i właśnie jestem wezwana na pomoc. Cześć. Astra