Pałac prezydencki w Warszawie został oświetlony z okazji 150 rocznicy Powstania Styczniowego.
W Poniedziałek rocznicę powstania uczciło wojsko. Uroczysty capstrzyk odbył się w przededniu 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego przy krzyżu Romualda Traugutta koło Fortu Legionów, gdzie stracono ostatniego dyktatora powstania i czterech członków władz narodowych.
"Powstanie styczniowe było wielkim zrywem ku niepodległości. Kolejnym potwierdzeniem, że Polacy nigdy nie zrezygnują z własnego państwa, że pełni dumy z przeszłości i marzeń o przyszłości będą się o nie bić i dla niego umierać" - powiedział minister obrony.
"Oddając część uczestnikom powstania, pomyślmy też o ich spadkobiercach - współczesnych żołnierzach. Ich służba pełniona często z dala od kraju ma to samo źródło: patriotyzm i obowiązek" - podkreślił Siemoniak.
Przypomniał też troskę, jaką otaczano weteranów powstania styczniowego w czasach II Rzeczpospolitej. "Powstanie to nie tylko część narodowej legendy, ale ważny fundament odzyskanej w 1918 r. niepodległości. Stąd wielki szacunek, którym powstańców i powstanie otoczyła II Rzeczpospolita i marszałek Józef Piłsudski" - powiedział szef MON.
Podczas uroczystości odczytano też apel pamięci, a przed krzyżem Traugutta złożono kwiaty. Ekumeniczną modlitwę odmówili kapelani wojskowi trzech wyznań.
Capstrzyk to sygnał wieczornego apelu odgrywany zwykle na trąbce, a także przemarsz - historycznie często z pochodniami - oddziału wojska lub innej organizacji ulicami miasta w przeddzień ważnych uroczystości; często łączony z występami orkiestr. Przed wojną capstrzyki poprzedzały większość wojskowych i państwowych świąt. W ostatnich latach Wojsk Polskie wracało do tej tradycji - od 2009 r. w przededniu Narodowego Dnia Niepodległości odbywają się "Capstrzyki Niepodległości". Capstrzyk z okazji rocznicy wybuchu powstania styczniowego zorganizowano po raz pierwszy.
Powstanie styczniowe rozpoczęło się 22 stycznia 1863 r. Manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego. Objęło tereny zaboru rosyjskiego i miało charakter wojny partyzanckiej. Jak oceniają historycy, podczas powstania miało miejsce ponad tysiąc starć, a siły polskie liczyły w sumie ok. 200 tys. osób.
Jego pierwszym przywódcą był Ludwik Mierosławski, który jednak po miesiącu utracił tę funkcję. Później dyktatorami powstania byli Marian Langiewicz i Romuald Traugutt, który stał się tragicznym symbolem zrywu. Aresztowany na skutek denuncjacji i więziony na Pawiaku został skazany przez rosyjski sąd wojskowy na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano na stokach Cytadeli Warszawskiej 5 sierpnia 1864 r.
Po zakończeniu powstania Polaków dotknęły liczne represje, m.in. konfiskata majątków szlacheckich, kasacja klasztorów na obszarze Królestwa Polskiego, wysokie kontrybucje i aktywna rusyfikacja. Za udział w powstaniu władze carskie skazały na śmierć ok. 700 osób, na zesłanie co najmniej 38 tys.