Przeczytałam bardzo uważnie hymn o miłości z 1 Listu św. Pawła do Koryntian. No i doszłam do wniosku, że nikt nie potrafi tak kochać. Ja też. Więc po co ryzykować, po co dokładać sobie cierpienia? Gdy obserwuje się małżeństwa, rodziny, to niedoskonałości biją w oczy. Dociekliwa
Moim zdaniem tylko Bóg jest Miłością doskonałą. Z wiadomych względów nigdy nie będziemy potrafili tak kochać. Ale mamy w sobie naturalną, zakodowaną tęsknotę za Miłością, czyli w sumie za Bogiem. Nie trzeba się martwić tym, że nam się może nie udać. Warto ryzykować, próbować. Gdy dwie osoby się spotykają, zakochują, to są pełne wiary, ufności, że pokonają wszelkie przeszkody. Ostrzega ich ksiądz w kazaniu podczas ślubu, stare ciotki płaczą, bo znają życie, ale oni wierzą. I jeśli będą ciągle blisko Boga,
jeśli na Bogu oprą swoje życie, to mają naprawdę duże szanse stworzenia cudownej rodziny. Są takie, ale to nie znaczy, że nie mają problemów i żyją łatwo, lekko i przyjemnie. Oczywiście, że nasza miłość daleka jest od ideału z listu św. Pawła. Ale ryzyko należy podejmować, do ideału się dąży. Gdyby ludzie tylko logicznie i rozsądnie spoglądali na życie, to nikt by nie ryzykował małżeństwa i dzieci. A mijają lata, wieki, ery, epoki, a ludzie się kochają, próbują pięknie i godnie żyć i podejmują trud wychowania dzieci. Miłość to też cierpienie. Kto chce kochać, musi sie z tym liczyć. A jednak mimo tego warto. O miłości do ojczyzny Szymborska napisała tak:" bez tej miłości można żyć, mieć serce puste jak orzeszek, malutki los naparstkiem pić..." Moim zdaniem to dotyczy każdej miłości. A miłość Boga, siebie i bliźniego są bardzo ściśle ze sobą związane. Lubimy ludzi serdecznych, otwartych, to się czuje, że mają serca pełne miłości do ludzi, świata, Boga.
Zadaj pytanie: