Hau, Przyjaciele!
Prawie całe popołudnie dziewczyny spędziły na pracy przy niezwykłych kalendarzach adwentowych. Marianki uparły się, że zarobią pieniądze na wycieczkę i będą sprzedawały swoje dzieła w adwencie. Już są gotowe woreczki z siankiem na wigilijny stół. Renia zorganizowała grupkę malarek bombek. U Kasi skręca się wieńce adwentowe. Pękam z dumy, gdyż w naszym mieszkaniu powstają kolorowe, niezwykłe kalendarze adwentowe. Pomysły są z Małego Gościa Niedzielnego, ale dziewczyny urządziły jakąś burzę mózgów. To jest taki koszmarny hałas, gdy każda krzyczy, podskakuje, piszczy, ale w tym wrzasku zrodziły się bardzo ciekawe pomysły na kolejne kalendarze. Powstają domki z okienkami, są choinki z otwieranymi świeczkami, są tajemnicze schody, wieże, a wszędzie niespodzianki na kolejne dni adwentu. Towarzyszyłam dziewczynom, gdy wpadł Kuba i przyprowadził po raz pierwszy Anię. Nagle zrobiła się niezręczna cisza. By ratować sytuację, chwyciłam w zęby złotą girlandę i zaczęłam ją tarmosić jak szczeniak. Wtedy zagrzmiał ogólny okrzyk oburzenia, odebrano mi zabawkę, ale już był temat do rozmowy. Ania zachwyciła się kalendarzami i zapytała wprost, czy może się dołączyć. No i to był kapitalny pomysł, bo jest ona bardzo utalentowana. No i tak adwentowo dołączyła do nas nowa osoba. Czy na długo? Hm, jeśli chodzi o mnie, to jestem za. Cześć, Astra