Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego. (Łk 3, 1-6)
Te słowa Ewangelii kojarzą mi się z historią związaną z Mieczysławą Faryniak – pustelnicą spiską, żyjącą w górskiej pustelni w Spiszu, między Tatrami i Pieninami. Kiedyś, gdy była w Kętach, usłyszała, jak ktoś pięknie śpiewa kolędę. Kierując się głosem, dotarła do małego pomieszczenia. Zobaczyła szewca, który naprawiał but. Patrzył na drewnianą szopkę, poruszaną przez ciepło palącej się świeczki. I modlił się śpiewem. Mieczysława zapragnęła mieć taką samą szopkę. Szewc spełnił jej życzenie.
Przywiozła szopkę do swojej wioski. I odtąd w każde święta woziła ją na sankach od chałupy do chałupy. To były czasy, kiedy nie było tam jeszcze prądu, a telewizor nie istniał. Na stołach stały lampy naftowe. Pani Mieczysława prosiła, żeby izba była wysprzątana. Na wyszorowanej do białości podłodze stawiała szopkę. Wszyscy siadali dookoła i adorując Dzieciątko Jezus, śpiewali kolędy.
To nie było odśpiewanie kolęd, ale uczestnictwo w historii przyjścia Pana Boga na świat. Myślę, że te zdarzenia miały wpływ na prostowanie ścieżek wielu ludzi.
O tym wszystkim przeczytałam w jej zapiskach, już po jej śmierci. Miałam to szczęście, że poznałam ja osobiście, gdy była staruszką. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że mam do czynienia ze świętą.
Myślę, że każdemu zdarza się spotykać świętych, choć często o tym nie wie. Myślę, że pani Mieczysława modliła się też za mnie. I pomogła mi przemienić życie.
Niedawno wróciłam z Francji, gdzie przez sześć dni mieszkałam w opactwie Benedyktynów. To był szczególny czas prostowania mojej ścieżki. Ale to prostowanie powinno być codzienną praktyką. Czas adwentowy na pewno może nam w tym pomóc. A więc dobrego Adwentu!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.