Koleżanki bardzo mi dokuczały i trwało to długo, było bardzo niemiłe. Wyśmiewały mnie, opowiadały bzdury chłopakom, wytykały moje niedociągnięcia w urodzie, nie rozmawiały ze mną, odsuwały się. W tym roku to minęło. Jakby nie było zeszłego roku. A ja ze zdumieniem odkrywam, że darowanie im win sprawia, że sama czuję się dobrze. Nie miałam pojęcia, że to tak działa. Dlatego dzielę się z innymi moją radością. W zeszłym roku myślałam, że zawsze będę sama, że nigdy nie przebaczę. Gimnazjalistka
Kościół uczy, by "urazy chętnie darować". To się właśnie u Ciebie dzieje. Może nie robisz tego chętnie, ale czas mija, leczy rany i powoli nie czujesz aż tak wielkiego żalu. To bardzo, bardzo dobrze. Przez całe życie uczymy się darowania win. Najlepiej to widać w rodzinie. Każde rodzeństwo uczy się tego od małego, każde małżeństwo ma długą listę całkiem nieraz sporych win, które sobie darują. Zresztą, w modlitwie Ojcze nasz jest taka współzależność, gdy mówimy: odpuść nam nasze winy tak, jak my odpuszczamy". Człowiek jest tak zaprogramowany przez Pana Boga, że sam się lepiej czuje, gdy przebacza, gdy z powrotem nawiązuje kontakt. Czasami logicznie analizując jakąś sprawę, wydaje się, że pogodzenie, darowanie win nie wchodzi w grę. Ale to nie są sprawy poddające sie ludzkiej logice. Bóg jest Miłością, a miłość bywa sprzeczna z logiką. Cieszę się ,że właśnie to odczuwasz i rozumiesz.
Zadaj pytanie: