Stałem się klasową ofiarą. Najpierw wszystkim ustępowałem, nie walczyłem, a teraz już nie potrafię tego zmienić. Ciągle sądziłem, że im się znudzi, że przestaną mi dokuczać. Czuję się jak worek treningowy, na którym każdy się wyżywa. Zastanawiam się, czy w końcu nie iść po pomoc do pedagoga, ale boję się, że to tylko pogorszy sytuację. Załamany gimnazjalista
Przyjrzyj się sobie bardzo uważnie w lustrze- jak stoisz, jak chodzisz, jak siedzisz. Przeanalizuj, jaką masz najczęściej minę. Wystudiuj przed lustrem pewną siebie i lekko uśmiechniętą. Żeby ją utrzymać, wbij sobie do głowy obraz: miłej osoby, wesołego zdarzenia, pięknego miejsca. Te obrazy przywołuj ciągle w pamięci i to będzie działało jak pogotowie ratunkowe. Poćwicz dzisiaj wyprostowane chodzenie i pewną siebie minę. Jeśli ktoś Cię jutro zaczepi, to zatrzymaj się, spójrz poważnie i głośno powiedz, że już Ci się to głupie gadanie znudziło, ogłaszasz zakończenie akcji, bo chyba nie są już małymi dzieciakami. Jeśli w ciągu tygodnia mimo mocnych starań nic sie nie zmieni, to jednak trzeba będzie pójść do szkolnego pedagoga, do wychowawczyni i poprosić je o pomoc. Jeśli to nie pomoże, to niech rodzice porozmawiają z tymi dyrekcją. Może jednak wcześniej mógłbyś złapać na osobności kilku kolegów i podać im rękę na zgodę oraz zapowiedzieć zakończenie dokuczania. Najlepiej wyciągnąć rękę do najbardziej agresywnego kolegi i do najłagodniejszego. Czuj swoją wartość, dobrze by było zacząć jakieś treningi. Bo wysportowanych chłopaki bardziej szanują. Pilnuj też nauki, bo dobre oceny są ważne, to wstęp do dobrej szkoły. Jak znam życie, to większość Twoich prześladowców nie ma pojęcia, ile krzywdy Ci wyrządzają.
Zadaj pytanie: