Obojętnie jak długa będzie chwila tu, na ziemi, po niej będzie wieczność bez choroby, bez cierpienia, bez smutku. To było na korcie, podczas gry w tenisa. Chiara miała wtedy 17 lat. Uderzyła rakietą piłkę i poczuła straszny ból w ramieniu. – Może to chwilowe, zaraz mi przejdzie – myślała. Lekarze początkowo też tak sądzili. Ale ból powracał. Dokładnie badania i diagnoza: rak kości z przerzutami. Chiara myśli: „Jestem młoda. Dam radę. Będzie dobrze”. W szpitalu nie chce myśleć o bólu, o chorobie. Pomaga innym.
Po chemioterapii traci swoje piękne włosy. Ani leczenie ani operacje nie pomagają. „Jeśli Ty tego chcesz, Jezu, ja też tego chcę” – powtarza Chiara. Jest coraz bardziej pewna, że niedługo umrze. Kiedyś na małej karteczce zapisała: „Maryjo, proszę Cię o cud uzdrowienia; a jeśli nie jest to wolą Boga, to proszę Cię o siły, abym się nigdy nie poddała”. – Nie płaczcie nade mną – mówiła do mamy. – Ja idę do Jezusa. Czeka na mnie inny świat. „Swoim uśmiechem i wielkimi, pełnymi światła oczami pokazuje, że śmierci nie ma. Jest tylko Życie” – powiedział o Chiarze jeden z lekarzy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.