Hau, Przyjaciele!
Odpocznę dzisiaj po bardzo ruchliwych dwóch dniach. Marianki i ministranci urządzili bowiem wielki rajd z wrześniowymi świętymi. Były grupy rowerowe i piesze. Łagodne psy mogły brać udział w imprezie, więc zostałam zgłoszona jako pierwsza. Ruszyliśmy polami w kierunku Smolnicy, punkty informacyjne były świetne, bo na każdym psy dostawały coś do picia. Dzieliłam się miską z pewnym Kajtkiem, Milką, Atosem i z Tobim. Same kundelki. Poznawaliśmy okolicę, więc nie bardzo wsłuchiwaliśmy się w szczegóły dotyczące św. Bronisławy, dobrej i pobożnej norbertanki, do której mogą się zwracać o pomoc osoby obrażane, wyśmiewane. Szczekaliśmy, gdy ruszył korowód śpiewający piosenkę ku czci św. Grzegorza, papieża potrafiącego dużo pisać mimo wielu innych obowiązków. Najdłuższy postój był u św. Stanisława Kostki. Ksiądz Wojtek rozłożył mapę Europy, wszyscy podziwiali tego świętego małego ciałem, a wielkiego duchem. Wszyscy zgodzili się, że z pomocą św. Stanisława Kostki zaczynają walkę z wulgaryzmami w swoich wypowiedziach. Na ostatnim punkcie naszego rajdu byłam już tam zmęczona, że prawie nic nie wiem o św. Władysławie z Gielniowa. Cześć, Astra