Czy jak jest się katolikiem, to można czarować i robić sztuczki magiczne? Czy to grzech?
Weronika!
Piszesz o dwu różnych sprawach. Sztuczki magiczne, o których wspominasz są niegroźne. Sam kupowałem ostatnio synowi „1000 sztuczek magicznych”. To zabawa oparta w 100% na sprawnej manipulacji. Wiem, bo co chwila przerabiam numerki ze znikającą monetą, kartami czy podwójnym dnem pudełeczek.
Gorzej z prawdziwą magią. To wielka pułapka. Polega na wykradaniu Bogu tajemnicy, którą zna jedynie On. To świat wróżek, horoskopów, bioenergoterapeutów i jasnowidzów czyli rejony w które najlepiej się nie zapuszczać. Według Księgi Powtórzonego Prawa to jeden z najobrzydliwszych grzechów. Pan Bóg mówi w mocnych słowach: „Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni”. Ostro…
Prawdziwa magia nie jest niewinną zabawą. To pułapka – przestrzegają egzorcyści, a tych informacji naprawdę nie wyssali z palca. Dlaczego chcemy zabezpieczyć się za pomocą różnych wróżb, amuletów, pierścieni atlantów? To owoc grzechu pierworodnego. Zrodził w nas nieufność i paraliżujący lęk. Nie wierzymy w to, że Bóg nas kocha i ma najlepszy plan na naszą przyszłość i staramy się Go oszukać. A ponieważ nie można Nim sterować, chcemy mieć pod ręką jakiś magiczny gadżet, który – pozornie – zapewni nam bezpieczeństwo.
Pozdrowienia!