O zaletach hip-hopu i o tym, co mamy w genach po Panu Bogu opowiada jezuita, ojciec Fabian Błaszkiewicz.
Mały Gość: Czy rozmawiam z ojcem Fabianem czy z DJ-em Fabbsem?
Ojciec Fabian Błaszkiewicz: – Rozmawiamy jak osoba z osobą (śmiech). Kiedyś pracowałem w jezuickiej szkole w Irlandii. Zajmowałem się tam samplowaniem, elektronicznym tworzeniem muzyki. I tam przylgnął do mnie ten przydomek DJ Fabbs. Na początku trochę z nim walczyłem, bo przecież nie zajmowałem się graniem z płyt na żywo. Później w hip-hopie pojawiły się elementy reggae, dancehall. A w tych jamajskich klimatach DJ to ten, kto nawija, kto „stoi na mikrofonie”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.