Jako gimnazjalistka kochałam się w koledze, on chyba też coś czuł, ale byliśmy za młodzi, nieśmiali, nie wyszło. Rozeszliśmy się do innych szkół. Mam fantastycznego chłopaka- dobrego, opiekuńczego, mądrego, pracowitego. A jednak ciągle powraca wątpliwość, bo wspominam tego z gimnazjum, mam wrażenie, że pierwsza miłość jest najsilniejsza, że z nim byłabym szczęśliwsza. Boję się, że w końcu stracę obu. 17-latka
Mam wrażenie, że należysz do dziewczyn i kobiet, które lubią cierpieć i martwić się. Zawsze znajdą powód, by nie być szczęśliwym. Masz świetnego i dobrego chłopaka, kapitalnie spędzacie czas. Tysiące dziewczyn pozazdrościłoby Ci tej sytuacji. A Ty zamiast się cieszyć i dziękować Bogu, wmawiasz sobie, że z poprzednim chłopakiem byłabyś szczęśliwsza. Każde uczucie jest inne. To pierwsze zauroczenie ma ogromny urok, ale kolejne są cudowne w inny sposób. Masz dwa wyjścia: zostawić pierwszego chłopaka jako wspomnienie pierwszego zauroczenia, nieśmiałego i dbać o obecne uczucie, niech się ładnie rozwija. Możesz na portalach znaleźć pierwszego chłopaka, napisać do niego wesoły i koleżeński list, możesz zorganizować spotkanie kilku osób z klasy gimnazjalnej, by i on tam był. Może się wtedy okazać, że to było tylko młodzieńcze zauroczenie, że wywietrzało, że istnieje tylko w Twojej wyobraźni. Tak się dzieje bardzo często. A najgorsze jest to, że takie kobiety gubią szczęście, które jest blisko. Same je niszczą. Oczywiście, może być zupełnie inaczej. Może się okaże, że oboje nagle poczujecie, że chcecie być razem. Ale pewności nie ma. Przecież to chłopak powinien szukać kontaktu, przecież gdyby mu zależało, to by coś kombinował. Nie macie 14 lat, ale 17, a to już jest różnica. Albo zostaw go jako wspomnienie, albo z pomocą koleżanek zorganizujcie spotkanie dawnej klasy i wtedy przekonasz się, czy to Twoja wyobraźnia, czy też faktycznie jesteście dla siebie.
Zadaj pytanie: