Śląsk Wrocław staje przed szansą awansu do Ligi Mistrzów. Musi pokonać mistrza Czarnogóry. A potem dużo mocniejsze drużyny w dwóch kolejnych rundach eliminacji.
Przed taką „szansą awansu” co rok stają kolejni polscy mistrzowie. I co rok coś idzie nie tak. Ostatni raz awansowaliśmy w 1996 roku, gdy Widzew ograł duńskie Brondby.
Trener Orest Lenczyk i jego podopieczni mają niełatwe zadanie. Po zdobyciu tytułu Mistrza Polski Śląsk nie wzmocniło zbyt wielu dobrych graczy. Zaś kilku dobrych odeszło. Sporo mówi się więc o wąskiej, jak na rozgrywki europejskie, ławce rezerwowych. A w sześciu przedsezonowych sparingach wrocławianie wygrali tylko dwa.
Cała nadzieja w tym, że Śląsk, jak mało która polska drużyna, potrafi grać zespołowo, wygrywać dzięki dokładnemu realizowaniu twardych założeń taktycznych. Tu formą świeci zespół, a nie pojedyncze gwiazdy. No i nadzieja w trenerze, który potrafi zapalić piłkarzy do dobrej gry. Na polskich boiskach to wystarczyło. Na europejskich na pewno będzie dużo dużo trudniej. Pierwszy krok w stronę Ligi Mistrzów Śląsk już zrobił. Pokonał w pierwszym meczu Budocnostię Podgorica 2:0. Rewanż we Wrocławiu powinien być dla polskich piłkarzy formalnością.