Hau, Przyjaciele!
Pojęcia nie miałam, że praca niani jest taka poważna. Ledwie 10 dni temu wskoczyłam jako ostatnia do samochodu, tak do dzisiaj nie miałam ani chwilki czasu, by usiąść do komputera. Moje kochane dzieci są bowiem tak ruchliwe, że mowy nie ma, bym je spuściła z oka. Michasia jest duża, ale ani sekundy nie siedzi w miejscu. Najbardziej się martwię, gdy ona wskakuje do morza. Woda jest zimna, Paulina i Jadzia próbują ją przekonywać, by się nie zamaczała, ale nic z tego. Michasia chyba wcale nie czuje zimna. A gdy ona nurkuje w fale, wtedy Kuba piszczy i pędzi do niej na swoich tłustych nóżkach. Z pomocą dziewczyn przeskakuje fale, zawsze się przy tym zmoczy, potem wrzeszczy, gdy się go zaciąga na koc. A ja się miotam między wszystkimi, podobno za dużo szczekam, ciągle chce mi się pić, bo widzę tyle wody, ale ona jest słona i to mnie drażni. Jednak najbardziej zdumiewa mnie fakt, że będąc cały dzień z ruchu, skupiając się na innych, czuwając, martwiąc się o nich, jestem jednocześnie tak bardzo szczęśliwa. Nie wiedziałam, że na tym polega szczęście. Przemyślę to chyba dopiero, gdy się zacznie rok szkolny i przez długie godziny będę sama w domu. Cześć, Astra