Hau, Przyjaciele!
Co za dziwny wieczór. Rodzina nie zgromadziła się przy meczu. Wczoraj tak długo grali Włosi z Anglikami. A Kuba z nerwów ciągle biegał do kuchni i przynosił coś do jedzenia. Świetny pomysł, ja też skorzystałam. Przy rzutach karnych Pani mnie ciągnęła za sierść, ale nie miałam o to pretensji, mi też udzieliły się emocje. No i dzisiaj nagle przerwa w meczach, a w dodatku dzieci się wcale nie uczą. Już nie mają zadań, już żadnych stresów. Paulina tylko ćwiczy rolę na zakończenie roku, bo będą żegnać najstarsze klasy. Jestem jednak bardzo zaciekawiona, bo usłyszałam coś o wyjeździe. Tym razem nie będzie to w pełni rodzinny wyjazd. Mama Michasi, nasza sąsiadka, bierze Paulinę i Jadzię do pomocy przy swoich dzieciach. W domu będzie remont, chyba dachu i nagle usłyszałam, że i ja pojadę. Nad morze. I to już w niedzielę! Spotkamy się też z naszymi ministrantami, bo planują wielką wyprawę wzdłuż polskiego wybrzeża. Przez chwilę myślałam, że wolałabym taki rajd, ale jednak nie. Będziemy mieszkali w ślicznym pensjonacie, wszyscy w jednym pokoju. No i w tym pokoju ma być lodówka. Świetny pomysł. Wystarczy, że stanę i zapłaczę żałośnie. Dziewczyny już się zaczynają pakować. A ja? Zależy mi tylko na puszkach i suchej karmie, ale chyba Pani o tym pomyśli. Cześć. Astra