Marsz rosyjskich kibiców we wtorek po południu wstrzymała policja przed Stadionem Narodowym po tym, jak doszło do przepychanek. Marsz próbowali zakłócić pseudokibice; około 100 osób - Polaków i Rosjan - zatrzymała policja. 10 osób, w tym dwóch Rosjan, Niemiec i siedmiu Polaków, zostało rannych.
Przed zejściem z mostu na czele marszu doszło do bójek i przepychanek, rzucano kamieniami i puszkami. Policja użyła gazu, broni gładkolufowej i armatki wodnej. Kilka osób w przepychankach odniosło obrażenia, były opatrywane na miejscu.
Rosyjscy kibice byli kierowani przez policję w kierunku zejść z mostu; udawali się w kierunku stadionu przez Wał Miedzeszyński.
Przed wymarszem w pobliżu stacji Warszawa Powiśle zgromadziła się kilkusetosobowa grupa polskich kibiców, którzy na śpiewy i okrzyki Rosjan reagowali własnymi okrzykami i skandowaniem: "Polska biało-czerwoni", "Polska do boju", "Biało-czerwone to barwy niezwyciężone"; wznoszono też nieprzychylne wobec Rosjan okrzyki. Policja oddzieliła kordonem obie grupy. Doszło do drobnych przepychanek z policją.
Rosyjscy kibice szli lewą stroną mostu Poniatowskiego, oddzieleni kordonem policji.
Wcześniej, bliżej centrum Warszawy, na rondzie de Gaulle'a, doszło do utarczek kibiców obu reprezentacji. Reporterka PAP była świadkiem agresywnych zachowań polskich psedukibiców. Część z nich miała zamaskowane twarze; rzucano petardy. Interweniowała policja.
W trakcie marszu rosyjscy miłośnicy piłki nożnej zapewniali, że ich kibicowanie nie ma charakteru politycznego. "Dla mnie liczy się tylko sport, a nie walka ani polityka" - powiedział PAP Aleksander Samary. "Bardzo mi się u was podoba, Warszawa jest piękna" - dodał.
"Politykę zostawiliśmy w Moskwie, przyjechaliśmy tu tylko dla piłki nożnej. Lubimy was, Polacy to bratni naród" - powiedział Dimetrius z Moskwy, ubrany w trójkolorową perukę (biało-niebiesko-czerwoną). Wśród kibiców z Rosji niektóre osoby założyły futrzane czapki oraz budionowki (spiczaste czapki).
W związku z ekscesami, do jakich we wtorek doszło przed Stadionem Narodowym przed meczem Polska-Rosja, do Warszawy w trybie pilnym udał się doradca prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka Michaił Fiedotow.
Poinformował o tym sam Fiedotow, dzwoniąc z lotniska Szeremietiewo do radia Echa Moskwy, którego gościem miał być wieczorem.
"Napływają niepokojące informacje o konfliktach między kibicami dwóch krajów. Trzeba rozładować sytuację i nie dopuścić do ekscesów" - oświadczył doradca Putina. "Jest to dla nas bardzo ważny mecz. Jest tam bardzo wielu naszych kibiców" - dodał.
Przejście Rosjan uzgodniono z władzami Warszawy. Przedstawiciele fanów z Rosji spotkali się m.in. z dyrektor biura bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego Ewą Gawor, którą poinformowali, że przemarsz nie będzie miał podtekstu politycznego.
Rosyjscy fani piłki nożnej w piśmie do warszawskiego magistratu napisali, że "przemarsze kibiców rosyjskich są tradycją w czasie mistrzostw Europy". Mecz Polska-Rosja zbiega się również z obchodzonym 12 czerwca świętem narodowym Federacji Rosyjskiej - Świętem Niepodległości, nazywanym Dniem Rosji.
Marsz Rosjan. Bójki. Polski kibic poda nieprzytomny
MrMichalpol