Ukrainiec Andrij Szewczenko zdobył w poniedziałek dwie bramki w zwycięskim meczu ze Szwecją (2:1) i mając 35 lat, osiem miesięcy i 13 dni został drugim najstarszym w historii strzelcem gola w mistrzostwach Europy.
Mecz współgospodarza imprezy Ukrainy ze Szwecją był ostatnim w pierwszej serii spotkań czterech grup i odbył się przy największej liczbie widzów. Na stadionie w Kijowie pojawiło się ponad 64 tys. kibiców. Wszyscy ubrani w niebiesko-żółtych barwach - to kolory obu ekip.
Początek meczu był spokojny, a piłka przeważnie znajdowała się w środkowej części boiska. Gospodarze z minuty na minutę starali się podkręcać tempo i niemal cały czas konstruowali akcje na połowie przeciwnika.
Ukraińcy uwierzyli, że mimo kłopotów ze zdrowiem przed turniejem, mogą rywalizację rozpocząć od zwycięstwa. Tworzyli akcję za akcję, a Szwedzi kompletnie się pogubili. Coraz więcej pracy miał ich bramkarz Andreas Isaksson, który zwłaszcza w 38. minucie zaimponował świetną interwencją po silnym strzale Andrija Jarmolenki.
Podopieczni Erika Hamrena nie pozostawali dłużni. Parę sekund później pod bramką rywala znalazł się Ibrahimovic, ale trafił w słupek. Popularny "Ibra" poszedł za ciosem i za chwilę Szwedzi cieszyli się z prowadzenia.
Napastnik Milanu wykorzystał podanie Kima Kaellstroema i z bliskiej odległości zmylił Andrija Piatowa.
Ich radość trwała jedynie trzy minuty. Ładną akcją odpowiedzieli Ukraińcy. Jarmolenko znalazł w polu karnym Szewczenkę, który uderzeniem głową dał gospodarzom wyrównanie.
Na trybunach szał, a Szewczenko niesiony dopingiem, znowu znalazł się w odpowiednim miejscu. Tym razem uwolnił się spod opieki Ibrahimovica i po raz drugi głową wykorzystał podanie Jewhena Konoplianki. Na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:1.
Szwedzi nie mieli innego wyjścia. Musieli przejąć inicjatywę, a Ukraińcy w euforii po dwóch golach szybko ją oddali.
Ibrahimovic próbował z dystansu i pola karnego, podawał, bronił. Szanse mieli również Johan Elmander i Olof Mellberg. Defensywa i pomoc Ukrainy funkcjonowała jednak bez zarzutu.
Gdy sędzia po raz ostatni gwizdnął i zakończył spotkanie, na stadionie wybuchł szał radości.
Więcej na malygosc.pl/Euro2012