Euro 2012 czas zacząć. Kto okaże się wielkim zwycięzcą, a kto zawiedzie? Jaką rolę odegrają Polacy?
Mocni średniacy: Chorwacja, Dania, Szwecja
Na Chorwatów mało kto stawia, ale jest to drużyna o bardzo dużych możliwościach. Zespoły z dawnej Jugosławii zawsze imponowały wyszkoleniem technicznym i taktycznym. Podobnie jak Rosjanie, rażą niestabilnością formy i czasami brakuje im woli walki. Mistrzostwo to dla nich chyba zbyt wysokie progi, ale na pewno stać ich na niejedną niespodziankę.
Duńczycy zawsze grają ładnie i ofensywnie, mecze z ich udziałem gwarantują więc widowiskowość, na pewno nie zawiodą więc bezstronnych obserwatorów. Gorzej z własnymi kibicami, którzy oczekują zwycięstw. Dania od lat gra nieskutecznie, bo zespołowi brakuje autentycznych gwiazd.
Szwedzi, odwrotnie niż Duńczycy, mają gwiazdę: wspaniałego napastnika Zlatana Ibrahimovicia. Uzależnieni od niego, jak Portugalczycy od Cristiano Ronaldo, mają jednak słabszy zespół niż Iberyjczycy. Grają schematycznie w ataku, licząc głównie na swoje dobre warunki fizyczne i twardość w grze. No i oczywiście na Zlatana… Na wyjście z grupy powinno wystarczyć, ale na mistrzostwo chyba nie.
Najsłabsi z najlepszych: Ukraina, Irlandia, Grecja, Czechy
Już sam awans do finałów świadczy o klasie tych drużyn, trudno oczekiwać jednak od nich większych osiągnięć. Euro 2012 to ostatnia wielka impreza Andrija Szewczenki, kiedyś najlepszego piłkarza świata. Z jego formy sprzed dziesięciu lat zostało już jednak niewiele, a i wtedy Ukraińcy odnosili umiarkowane sukcesy. Następców mistrza nie widać i gospodarze mogą liczyć tylko na wsparcie publiczności.
Irlandczycy jak zawsze będą pewnie bardzo waleczni. Ich atuty ograniczają się jednak głównie do świetnej gry głową. Grają schematycznie, bardziej „angielsko” niż sami Anglicy, a to nie daje nadziei na większe sukcesy.
Grecja rzadko kwalifikuje się do finałów wielkich imprez, a jeśli nawet awansuje, zwykle przegrywa co się da. Wyjątkiem był rok 2004, kiedy wykazując nieprawdopodobną skuteczność, zdobyła mistrzostwo Europy. Potem jednak wszystko wróciło do normy. Grecy pokładają nadzieję w żelaznej obronie. Wydaje się jednak, że mocne zespoły powinny sobie poradzić z jej sforsowaniem.
Czesi jeszcze kilka lat temu grali znakomicie. Gwiazdy się jednak zestarzały, a następcy nie dorównują im talentem. W tych „chudych” latach należy od nich oczekiwać – podobnie jak od Greków – raczej gry ostrożnej, żeby nie powiedzieć „murowania” bramki. Ich szanse należy oceniać bez przesadnego optymizmu, ale podobnie jak w przypadku Greków pewne nadzieje stwarza korzystne losowanie.
Reprezentanci Polski Radek Pietruszka/PAP
Czarny koń (?): Polska
No i pozostała nam jeszcze jedna drużyna. Bezstronny obserwator pewnie zaliczyłby ją do ostatniej grupy, kierując się przy tym rankingiem FIFA. Pamiętajmy jednak, że ranking jest mylący, ponieważ uwzględnia mecze towarzyskie, w których Polacy zwykle grają rezerwami. Właśnie zbyt małe zgranie jest naszym słabym punktem. Trenerzy Hiszpanów, Niemców czy Holendrów w każdym meczu dysponują swoimi gwiazdami, a my częściej zgrywamy rezerwy, które potem i tak siedzą na ławce. Polacy mają tym razem całkiem niezły zespół z kilkoma gwiazdami. Dobry bramkarz, Piszczek i Błaszczykowski na prawej stronie boiska i Lewandowski w ataku to nasze atuty. Awans do ćwierćfinału jest chyba w zasięgu Polaków. Byłby to pierwszy taki wyczyn w historii naszego futbolu, bo do tej pory lepiej nam się wiodło w mistrzostwach świata. Potem niestety trafimy na rywala „z górnej półki”. No, ale w piłce wszystko jest możliwe…