Tak bym chciała mniej grzeszyć. Staram się, mało wychodzę, pomagam w domu, sprzątam, gotuję. Tymczasem siostra mi zarzuca, że jestem za poważna. Już sama nie wiem, czy idę dobrą drogą czy nie. Gimnazjalistka
Nie skupiaj się na grzechu tylko na czynieniu dobra. Zastanawiaj się, co dobrego możesz zrobić. Próbuj być pogodną od rana, spoglądaj na świat i ludzi pozytywnie, szukaj w sobie naturalnej serdeczności, pogody ducha. Jeśli taka postawa wypływa z głębokiej relacji z Bogiem, to nie wpadniemy w tak częste dołki psychiczne. Czytałam w jakimś wywiadzie, że diabeł jest smutny. No to jemu na przekór warto być człowiekiem radosnym i szczerze uśmiechniętym. Nie da się grzeszyć i jednocześnie szczerze się uśmiechać. Przy grzechu będzie uśmiech, ale złośliwy, szyderczy. Jeśli nastolatka przyjmuje pozę ofiary, naśladuje umęczoną pracą mamę, rezygnuje z tak potrzebnych kontaktów z rówieśnikami w obawie grzechu, to ma problem natury psychologicznej. Zapewniam Cię, że da się połączyć naukę, pomoc w domu, spotkania, wyjścia, tylko trzeba się dobrze zorganizować. Pomysły można czerpać z młodzieńczych lat Karola Wojtyły. Człowiek jest grzeszny, bo jest słaby. Pracując nad sobą, przyjmij tę prawdę. Pomyśl, które prace lubisz, wykonuj je z radością, podziel się obowiązkami z siostrą, wychodź z domu, bo świat wcale nie siedliskiem grzechu. Poznawaj nowe osoby, myśl o nich dobrze, szukaj swoich zdolności i rozwijaj je.
Zadaj pytanie: