Często w Biblii jest napisane, że mamy bać się Boga. Nie wiem jak mam się Go bać, gdy On jest dla mnie dobry.
Droga Moniko,
W 1995 roku, podczas Światowych Dni Młodzieży w Manili na Filipinach rozmawiałem z pewnym młodym człowiekiem. Nazywał się Chris. Opowiadał mi o niezwykłym wydarzeniu, w którym brał udział. Dziewięć lat wcześniej, w lutym 1986 roku, Filipińczycy zbuntowali się przeciw rządom Ferdinanda Marcosa. Była to niezwykła rewolucja. Ludzie wyszli na ulice z różańcami i modlili się na kolanach, gdy nadciągało wojsko dyktatora Marcosa. Rewolucja różańcowa zakończyła się zwycięstwem bez przelewu krwi.
Zapytałem mojego znajomego, czy on i jego towarzysze nie bali się, gdy zobaczyli czołgi. „Owszem – odpowiedział – ale bardziej baliśmy się Boga”. I wtedy zadałem mu to samo pytanie, które Ty zadałaś: „Jak można bać się Boga, który jest samą miłością?”. Przecież nawet św. Jan pisze, że miłość nie zna lęku. Chris uśmiechnął się i wyjaśnił: „Nie chodzi o strach, który paraliżuje, który odczuwa się wobec bezlitosnego sędziego, albo jakiejś kary. My wiedzieliśmy, że Marcos robi źle, że to, co robi obraża Boga – mówił – i gdybyśmy się temu nie sprzeciwili, to tak jakbyśmy zgadzali się na to, co robi, czyli zgadzalibyśmy się na obrażanie naszego Pana. Bojaźń Boża to całkiem coś innego. To lęk, jaki czuje dziecko, by nie zawieść swojego ojca”.
Rozmowa z Chrisem bardzo mi pomogła w zrozumieniu modlitwy Jana Pawła II, którą jako osiemnastoletni chłopak usłyszałem na Placu Zamkowym w Warszawie podczas jego pierwszego spotkania (jako papieża) z młodzieżą polską. Ojciec Święty wspominał wtedy modlitwę do Ducha Świętego, którą pokazał mu jego ojciec i sam modlił się z nami m.in. o dar bojaźni Bożej, o którym mówi Psalmista, że jest on początkiem mądrości.
Potęga Boga na pewno budzi wielki respekt, a nawet lęk. Święty Piotr po cudzie połowu ryb zawołał z lękiem: Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny. To jednak nie jest strach przed karą, czy surowością Boga, lecz świadomość ogromnej przepaści między Jego świętością, a naszą słabością.
Dlatego padamy na kolana, gdy podczas Mszy na ołtarzu dokonuje się Przeistoczenie, dlatego klękamy starannie i z szacunkiem przechodząc przed Najświętszym Sakramentem. Świadomość własnej nicości i świętości Boga pomaga nam docenić Jego miłość do nas. To, że zstąpił z nieba, stał się człowiekiem i podzielił nasz los włącznie ze śmiercią oraz, że pozostał z nami w Kościele, w sakramentach, a szczególnie w sakramencie Eucharystii.
Bóg pozostaje dobrym ojcem, który patrzy na nas z miłością pragnąc, abyśmy tak jak umiemy, odpowiedzieli Mu też miłością. Jeśli tego nie czynimy – zasmucamy Go. I tego powinniśmy się bać najbardziej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.