Gdy umierał, płakał cały świat. Żegnano człowieka, który być może uratował nas przed wojną nuklearną.
Jesienią 1962 r. sowiecki przywódca Nikita S. Chruszczow polecił zainstalować na Kubie rakiety, które mogły być uzbrojone w głowice nuklearne i wycelowane w Stany Zjednoczone. Ameryka nie mogła pozostać bezczynna. 11 października prezydent USA John F. Kennedy wystosował ultimatum wobec Moskwy. Domagał się w nim wycofania rakiet i zarządził blokadę wyspy. Na spotkanie płynęły dwie floty. Sowiecka z rozkazem, aby dostarczyć rakiety na Kubę i amerykańska, aby to uniemożliwić. Skonfliktowani przywódcy, aby nie stracić prestiżu i znaczenia, nie mogli już ustąpić. Gest dobrej woli musiał wykonać ktoś inny.
25 października 1962 r. papież Jan XXIII wystąpił z radiowym orędziem do świata. Powiedział wtedy m.in. pamiętne słowa: „Błagam wszystkich rządzących, aby nie byli głusi na wołanie ludzkości o pokój i podjęli negocjacje”. W odpowiedzi na apel papieża rozpoczęto poufne rozmowy, które ostatecznie doprowadziły do wycofania rakiet z Kuby. Papież na kryzys kubański odpowiedział też encykliką Pacem in terris (O pokój na świecie). To pierwszy papieski dokument adresowany nie tylko do katolików, ale „do wszystkich ludzi dobrej woli” na całym świecie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.