Do szesnastego roku życia byłam trzpiotem, roztrzepanym łobuziakiem. Wdrapywałam się na wszystkie drzewa w ogrodzie. Tak o swoim dzieciństwie opowiadała siostra Urszula Ledóchowska. 18 maja 2003 roku Jan Paweł II ogłosił całemu światu jej świętość. Dlaczego?
Domowa szkoła
Nazywała się Julia. Takie imię otrzymała na chrzcie. A ochrzczono ją w Austrii, bo po powstaniu listopadowym rodzina Ledóchowskich musiała opuścić Polskę. W domu, w austriackim Loosdorf, rozmawiano po niemiecku, ale dzieci uczyły się też polskiego i francuskiego. Polskiego, bo tata Antoni był Polakiem, a znajomość francuskiego w tamtych czasach należała do dobrego tonu. Guwernantki, czyli prywatne nauczycielki, przez wiele lat przychodziły do domu Ledóchowskich. Julia szczególny talent miała do języków obcych. Nie wiedziała, że kiedyś będzie z tego wiele korzystać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.