Marynarze leżeli w kojach. Było zimno, niecałe 10 stopni, oni jednak starali się nie ruszać. Cenny był każdy oddech. Kiedy miniokręt podwodny AS-28 „Priz” został wyciągnięty na powierzchnię, okazało się, że powietrza zostało jeszcze tylko na kilka godzin.
AS-28, nazywany często batyskafem, to niewielka łódź podwodna. Ma tylko 13,5 metra długości i niecałe 6 metrów wysokości. Obsługują ją zwykle 3 osoby. Tym razem, w czwartek 4 sierpnia, w rejs na Morze Beringa wyruszyła siedmioosobowa załoga. I tam, na głębokości niecałych 200 metrów, batyskaf zaplątał się w stalowe liny, przytrzymujące podwodne anteny rosyjskiego systemu radarowego. W dodatku, w jego śruby napędowe wkręciły się stare sieci rybackie, unieruchamiając okręt na dnie. Marynarzom pozostało tylko czekać na pomoc. A powietrza ubywało z każdą godziną.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.