nasze media Mały Gość 12/2024

Katarzyna Migdoł-Rogóż

|

MGN 05/2005

dodane 22.03.2012 14:42

Piłkarski akrobata

Z piłką robi takie rzeczy, o których innym nawet się nie śniło. Cudowne zagrania, podania co do milimetra, fantastyczne zwody, fenomenalne bramki. Nazywa się Ronaldinho. Jest obecnie największą gwiazdą Barcelony i jednym z najlepszych piłkarzy świata.

Czarodziej na boisku
W trudnych momentach meczu Ronaldinho bierze sprawy w swoje ręce, a raczej nogi. Jedną błyskotliwą akcją potrafi wygrać mecz. Robi to z uśmiechem i widać, że gra w piłkę jest dla niego dobrą zabawą. Popis jego umiejętności można było zobaczyć w meczu tegorocznej Ligi Mistrzów z Milanem. Zbliżała się 90. minuta meczu, a na tablicy wyników ciągle widniał rezultat remisowy. Wtedy piłkę dostał Ronaldinho. Piękny balans ciałem, zwód i bomba z lewej nogi. – Goool! – ryknęło sto tysięcy gardeł. Jeszcze piękniej było podczas meczu z Chelsea. Brazylijczyk zrobił coś, co do tej pory widywaliśmy tylko w reklamach z jego udziałem. Stojąc z piłką tuż za linią pola karnego poruszył kilka razy nogą i biodrami. Zupełnie tak, jakby tańczył sambę, po czym niezbyt mocno kopnął piłkę. Nikt poza nim nie wiedział, co się stało. A piłka leżała już w bramce. Na tym nie koniec. Dziesięć minut później Ronaldinho udowodnił, że jest piłkarskim geniuszem. Stojąc tuż za polem karnym tak zaczarował przeciwników, że ci zdębieli. Wtedy niespodziewanie kopnął piłkę czubkiem buta do siatki, tuż obok słupka i bezradnego bramkarza. Nie za wiele takich bramek padło na świecie.

Wszystko przez Bom-Boma
Bliscy piłkarza żartują, że urodził się dla futbolu. Jego ojciec i brat też uprawiali tę dyscyplinę sportu. Kiedy Ronaldinho miał sześć lat, przyprowadzili go do swojego klubu Gremio Porto Alegre. W drużynie młodzików, gdy tylko dorwał się do piłki, nie pozwalał już jej sobie odebrać. Tak wyglądał każdy mecz. Koledzy mieli do niego o to pretensje. Po pewnym czasie nie chcieli już z nim grać. Gorzej, chłopak nie miał nawet z kim trenować. Nie pozostało mu nic innego, jak znaleźć sobie godnego przeciwnika. Okazał się nim jego pies Bom-Bom. Ronaldinho podrzucał piłkę i chciał, aby Bom-Bom mu ją podawał. Niestety pies traktował wszystko jak wspaniałą zabawę. Nie reagował na żadne komendy. Kiedy tylko Ronaldinho nie utrzymywał się przy piłce, Bom-Bom po prostu ją przegryzał. Rodzice nie mogli kupować mu codziennie nowej piłki. Dlatego chłopak robił wszystko, żeby jej nie stracić. Podbijał ją do góry, mijał psa, robił zwody. Wkrótce okazało się, że nie tylko uratował piłkę, ale wyćwiczył się w przeróżnych technikach gry. Nie trzeba było długo czekać, aby piłkarski świat upomniał się o zawodnika z charakterystycznymi wystającymi ząbkami. Najpierw zagrał w paryskim klubie Paris Saint Germain, a później przeszedł do FC Barcelona.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..