nasze media Mały Gość 1/2025

Katarzyna Migdoł-Rogóż

|

MGN 04/2005

dodane 22.03.2012 00:36

Żyłam pod lupą

Rozmowa z Małgorzatą Kotarbą, wydawcą Magazynu Muzycznego „RUaH”

– Podobno miała Pani kiedyś kłopoty z władzą?
– Wszystko zaczęło się w latach siedemdziesiątych, kiedy robotnicy w Radomiu i Ursusie zaprotestowali przeciwko władzy komunistycznej. Byli prześladowani, więzieni, a my, krakowscy studenci, chcieliśmy im pomóc.

– W jaki sposób?
– Zbieraliśmy pieniądze dla rodzin, które znalazły się w trudnej sytuacji.

– To przecież nic złego?
– Tak, ale właśnie wtedy zauważyliśmy, że jesteśmy obserwowani przez Służbę Bezpieczeństwa, czyli tajną policję na usługach komunistycznej władzy.

– Dlaczego Was obserwowali?
– Ja też doznałam prawdziwego szoku. Pozornie wydawało się, że jest wolność słowa, wyznania, ale na własnej skórze przekonałam się, że istnieje coś takiego, jak podwójne państwo. Że są jacyś ludzie ubrani na czarno, którzy śledzą, biorą na przesłuchania, spisują protokoły z tego, co się robi.

– Jak Pani wtedy żyła?
– Chodziliśmy do pracy, do szkoły, jeździły tramwaje, ale świat był kontrolowany przez SB. Miałam wrażenie, że życie jest takie, jak u „Alicji w krainie czarów”. Przechodzi się przez lustro, a po drugiej stronie jest niby ten sam świat, a jednak inny.

– Jak sobie Pani radziła?
– Musiałam pogodzić się z tym, że moje życie jest kontrolowane, że ONI wiedzą, gdzie chodzę na kawę, z jakim chłopakiem się spotykam. To było ograniczenie mojej swobody i prywatności.

– Czy Służby Bezpieczeństwa ograniczały się tylko do obserwacji i przesłuchań?
– Była też sprawa paszportów. W tamtych czasach do krajów socjalistycznych, takich jak Węgry, Czechosłowacja, Bułgaria, wyjeżdżało się na tak zwaną pieczątkę w dowodzie osobistym. Nie trzeba było mieć paszportu. Gdy byłam na studiach, miałam pojechać z rodzicami na wakacje za zachodnią granicę. Starałam się więc o paszport. Okazało się, że moje nazwisko jest na liście osób niewygodnych dla władzy komunistycznej. Nie dosyć, że paszportu nie dostałam, to jeszcze skreślono mi pieczątkę w dowodzie. Nigdzie nie mogłam wyjechać. Najbardziej jednak smutny i bolesny dla mnie był rok 1977.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..