Listopadowy poranek nie zapowiadał niczego nadzwyczajnego. Tyle tylko, że we wsi pojawiło się więcej żołnierzy niż zwykle. Ale nikogo to specjalnie nie zdziwiło, bo od kilku miesięcy trwała I wojna światowa. Mama Karoliny jak zwykle wychodziła do kościoła na poranną mszę.
– Tak się dzisiaj czegoś boję. Pójdę z tobą – prosiła Karolina. – Zostań – uspokajała mama. – Jest tata i siostry, a jak przyjdą żołnierze, dasz im chleb i jajka. Mama wyszła, a Karolina zaczęła przygotowywać śniadanie. Za chwilę miał wrócić z obory tata. Nagle do domu wtargnął rosyjski żołnierz. Wystraszone dzieci pobiegły po ojca. – Może jesteście głodni? – tata zaproponował śniadanie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.