Gechazi z rozpaczą przyglądał się swemu odbiciu. Był trędowaty! Jego ciało było białe, jakby pokryte śniegiem. A przecież gdy zabierał srebro Naamanowi, dzielnemu wojownikowi, chciał tylko zapłaty.
Co prawda, to nie on a jego pan, Elizeusz, uleczył wodza Naamana z trądu. Ale Elizeusz nie wziął niczego w zamian. Dlaczego więc on, Gechazi, nie miałby zabrać dla siebie tych dwóch worków srebra? Przecież jego pan mógł wziąć pięć razy tyle za uzdrowienie. A teraz ten trąd... Kiedy doganiał rydwan Naamana, w myślach już wydawał srebro. Może nawet kupi winnicę i niewolników? Jeszcze to przemyśli.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.