Mam 13 lat. Od mniej więcej pół roku dzieje się ze mną coś dziwnego. Każde zło, które popełnię, nawet to najmniejsze, wydaje mi się grzechem ciężkim. Nie mogę tego wytrzymać. Co chwilę chcę iść do spowiedzi, bo dręczą mnie wyrzuty sumienia za nic. Proszę Cię, pomóż mi! Paweł
Drogi Pawle. Może słyszałeś o zjawisku skrupułów. Jest ono dobrze znane spowiednikom. Polega na pewne go rodzaju nerwicy, która zmusza człowieka do bezustannego grzebaja w swoim sumieniu. Tacy ludzie w spowiedzi próbują powiedzieć absolutnie wszystko, co ich dręczy, ale odchodząc od konfesjonału już by chcieli wracać, bo przypomina im się, że jeszcze czegoś nie powiedzieli. Boją się też, że może nie powiedzieli czegoś tak, jak należało itd. W ten sposób żarzące się iskierki niepokoju rozdmuchują tak długo, aż zaczną płonąć wielkim ogniem, w którym oni sami skręcają się z bólu. Z tym jest im, oczywiście, bardzo ciężko, ale nie potrafią temu zaradzić. Ty piszesz, że taki stan zaczął się u Ciebie pół roku temu. Na podstawie Twoich słów wnioskuję, że masz rozeznanie w sytuacji i potrafisz ocenić, czy jakiś czyn był grzechem ciężkim, czy nie. Świadczą o tym zwroty: „Każde zło, które popełnię, nawet to najmniejsze...” oraz: „dręczą mnie wyrzuty sumienia za nic”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.