Czy Bóg wie, co się dzieje na Ziemi? Marta
DROGA MARTO
Gdy zdarzy się jakaś tragedia, zaraz ktoś głupio pyta: „A gdzie był Bóg?”. Głupio, bo pytającemu wydaje się, że to on powinien być Bogiem. „Ja bym, Boże, na Twoim miejscu do tego nie dopuścił” – zdaje się mówić. A czy on wie, jak jest na miejscu Boga? Czy on wie wszystko? Czy zgłębił tajemnice świata i zna tajniki spraw nadprzyrodzonych? Gdyby przedszkolak mówił lekarzowi jak ma leczyć, to byłoby śmieszne. A gdy ludzie mówią Bogu, jak powinien działać, to jest jeszcze śmieszniejsze.
Lekarz dla wyleczenia pacjenta nieraz musi mu zadać ból. Ale kto tego nie wie, może myśleć, że pacjenta spotyka krzywda. „Przecież on go kroi!” – zawołałby ktoś taki na widok operującego chirurga. Tacy ludzie zarzucają Bogu, że jest obojętny, albo mówią, że Go nie ma. Niczego nie rozumieją, a chcą pouczać samego Boga. Gdyby Bóg nie wiedział, co się dzieje na Ziemi, to by się na niej nic nie działo, bo by jej nie było. Jeśli coś istnieje, to dlatego, że tak chciał Bóg. Bo, jak mówi Ewangelista, „bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1,3). W psalmie czytamy o stworzeniach Bożych: „Gdy im oddech odbierasz, marnieją i w proch się obracają” (Ps 104,29).
Widzisz? My nawet oddychamy zgodnie z wolą Boga. Mogło nas nie być, a jesteśmy. Moglibyśmy nie mieć świadomości, a mamy i dzięki temu możemy pytać, czy Bóg wie, co się dzieje na Ziemi. Bóg to dokładnie wie. Pewnego razu Jezus powiedział Szymonowi: „Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera” (Mt 17,27). Stater to była moneta. Innym razem Jezus wspomniał, że żaden wróbel nie spadnie na ziemię bez woli Ojca. Mówił też o liliach, że je „Bóg tak przyodziewa”. Patrz – Bóg wie, co ma w pyszczku ryba, prowadzi „kontrolę lotu” wróbli i decyduje o kreacjach polnych kwiatów.
Jak więc mógłby nie wiedzieć, co się dzieje na Ziemi, a zwłaszcza tego, co dzieje się z nami! Jesteśmy ważniejsi niż wiele wróbli i wszystkie włosy mamy policzone. Bóg wie o nas dokładnie wszystko. „Skoro wie, to czemu nic nie robi?” – zapyta ktoś. Jak to nic nie robi? Popatrz na stajenkę. To leżące w żłobie Dziecko mówi, że nie ma takiego miejsca, którym Bóg interesowałby się bardziej niż ziemią. Za aniołów nie wydał własnego Syna, a za nas wydał. Sam Bóg przyszedł na ten świat skażony naszym grzechem, na ludzką niedolę i poniewierkę, a w końcu na najokrutniejszą mękę – żeby nas ratować. To tak wygląda obojętność Boga? Na pytanie „gdzie był Bóg”, odpowiedź jest prosta: najpierw w stajni, potem na krzyżu. Wszystko po to, żebyśmy byli w niebie
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.