Przygotowuję się do matury. Przed feriami nauczyciele powtarzali nam, że my w tym roku nie mamy ferii, ale długie wakacje. Od początku ferii zrobiłam pełno zadań maturalnych, jednak czuję, że to jeszcze nie to. Wiedza nie chce się do końca utrwalić. Zostało mi jeszcze dużo to powtórzenia. Mój pokój przypomina biuro. Pojawiły się bóle głowy, bezsenność, pustka w głowie... I to uczucie, że jestem do niczego. Maturzystka
Chyba każdy maturzysta zna uczucia, o których piszesz. Najważniejsze jest to, że pracujesz. Jeśli robisz tyle, ile możesz, to całą resztę oddaj Duchowi Świętemu. Zaufaj mu. To działa. Czasu do matury zostało już niewiele. Zrób dzisiaj bardzo dokładny plan na ten czas. Podziel materiał, wypisz dni, daj sobie wolne na Wielkanoc, wpisuj zadania na każdy dzień. Czytaj, czytaj, czytaj... Cechą kobiet jest histeryzowanie. Znam to. Ale w miarę możliwości panuj nad tymi odczuciami, a co jakiś czas wypłacz się, wyżal, a potem znowu entuzjazm i mocna wiara, że "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" No i jeszcze coś, w czym bardzo pomaga wiara: nie rób z matury bożka. Matury istnieją od lat, mnóstwo ludzi je zdaje, czasami same są zdumione, że im się udało. Jeśli do zadań maturalnych podejdziesz bez kobiecych emocji, tylko z lekkim dystansem, że to coś, przez co trzeba przejść, będzie Ci łatwiej. Podsumowując: plan na każdy dzień, fantastyczna organizacja pracy, krótki odpoczynek każdego dnia, witaminy, zapytaj w aptece o coś dobrego, ale niedrogiego. Nie zgub w tym wszystkim dobrego humoru, kpiny z samej siebie, ograniczaj histerię, nerwy rozładuj w pracach domowych, tych najcięższych. Gdy głowa pęka, to trzeba wyjść z pokoju, zmyć naczynia, umyć podłogi, okna, narąbać drzewa, przynieść węgiel- im cięższe i konkretne prace tym lepiej. Jedna z dziewczyn odśnieżała- ale w tym roku mało śniegu. Będzie dobrze, dasz radę.
Zadaj pytanie: