Hau Przyjaciele!
Podobno w innych województwach uczniowie mają ferie. A u nas chodzą do szkoły i jeszcze do wczoraj Kuba poprawiał jakieś oceny, pisał zaległe sprawdziany. Paulina też jakby spoważniała i skupiała się na zadaniach. Dzisiaj wróciły z Jadzią w doskonałych humorach, bo wreszcie oceny wystawione. Zaraz zabrały nas z Tobim na spacer. Oj, jak dobrze było się wytarzać w śniegu, który na polach jest czysty, puszysty. Tobi się chyba starzeje, bo odganiał się ode mnie, chciał sam coś węszyć. Ale na szczęście dziewczyny postanowiły się całkowicie odprężyć i goniłam je, szczekałam, potem rzucały mi śnieżki. Wracałyśmy zdyszane, one zarumienione, ja z wywieszonym językiem. Tylko Tobi nieco z boku spokojnym truchcikiem zmierzał do furtki. Jeśli się ma krótką i gładką sierść tak jak on, to śnieg może być problemem. Ledwo doszłam do siebie, a tu zadzwoniła Michasia, czy chcę z nią pobiec na Plac Grunwaldzki, gdzie koleżanka przekaże jej książkę. O, w takich sprawach jestem niezawodna. Wróciłyśmy po pół godzinie i wtedy właśnie wrócił do domu Kuba. Potarmosił mnie serdecznie i zaprosił, bym z nim poszła do pewnej koleżanki uwielbiającej psy. Podobno przy mnie łatwiej zacząć z dziewczyną rozmowę, nie ma niezręcznej ciszy. Kuba nawet uznał, że będzie jeszcze lepiej, jeśli weźmie i Tobiego, bo wtedy byłby temat do rozmowy na dwie godziny. Ale nic z tego, Tobi szybko zakopał się w swoim koszu i udawał, że nie słyszy zaproszenia. Wracaliśmy w kompletnych ciemnościach. Cieszę się na ferie, ale czuję, że będzie to bardzo intensywny dla mnie czas. Koleżanka Kuby była mną bowiem zachwycona i już się umówili, że będą mi urządzali dalekie spacery. No, byle mi Kuba zapewnił kaloryczne posiłki, bo ja wcale nie zamierzam schudnąć. Nie jestem nastolatką, tylko mądrym i przezornym psem. Cześć. Astra