Albert miał osiem lat, gdy stracił wzrok. W dniu, kiedy przestał widzieć, mama wyrzuciła go na ulicę a sama z resztą rodzeństwa wyjechała na drugi koniec kraju.
Być niewidomym w Rwandzie to znaczy być przeklętym. Ludzie są przekonani, że to przekleństwo dotyka całą rodzinę. Dlatego niewidomi często żyją na ulicy i żebrzą. Dzięki polskim misjonarkom, Franciszkankom Służebnicom Krzyża przekleństwo niewidomych staje się powoli błogosławieństwem…
Porzuconym przez mamę Albertem najpierw zaopiekowały się sąsiadki. A gdy pewnego dnia pojechały do sanktuarium w Kibeho, gdzie objawiła się Matka Boska, dowiedziały się, że w pobliżu polskie misjonarki prowadzą szkołę dla niewidomych. Podobnie jak w podwarszawskich Laskach. Kilka dni później Albert był już w ośrodku prowadzonym przez siostry zakonne. Od 2008 r. uczy się tu 72 dzieci. W kolejce czekają następne. W Rwandzie żyje ok. 20 tys. niewidomych dzieci.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.