Hau, Przyjaciele!
Pani Maria już czuje się lepiej. Niestety, jej oczy są podobno w strasznym stanie. Prawie nic nie widzi. Dlatego będziemy teraz w ciągu dnia zawsze u niej. Tobi, którego sąsiadka zna od szczeniaczka, całkiem się u niej rozgościł. Nawet nie chciał po powrocie Pani z pracy iść do nas. A ja biegam podobnie jak inni, bardzo zmartwieni zaistniała sytuacją. Dzisiaj była lekarka, potem jeszcze jacyś ludzie, a Pani Maria stanowczo oświadczyła, że nie ruszy się nigdzie z domu, w którym się urodziła i spędziła całe życie. No i ma cudownych sąsiadów, którzy jej pomogą, do tego są jeszcze zwierzęta. Kocica wprost ogłupiała ze zmartwienia, na krok nie opuszcza swojej Pani. Dzisiaj pierwsza wróciła ze szkoły wróciła Michasia i czytała historię o papieżu Sylwestrze, który w roku tysięcznym jako pierwszy błogosławił miastu i światu. Bo ludzie byli wtedy przekonani, że o północy nastanie koniec świata. Wierzyli, ze w lochach Lateranu ukryty jest smok, Lewiatan, który wyjdzie i doprowadzi do zagłady. Michasia bardzo się z tego śmiała, ale potem sobie długo z Panią Marią rozmawiały o różnych lękach. Hm, ja to się chyba najbardziej boję wystrzałów. A Michasia boi się ciemności. Tymczasem Pani Maria boi się, by nigdy nie utracić wiary. Hm, kompletnie tego nie rozumiałam, więc poszłam do ogrodu poszczekać. Cześć. Astra