Po pierwsze dokuczają mi w szkole, po drugie nie jestem zadowolona ze swoich ocen z matematyki. Obojętnie, ile się uczę, to i tak jest zawsze 4 albo gorzej. Po trzecie w domu nikt mnie nie rozumie. Przez to wszystko mam coraz niższą samoocenę(najbardziej przez dokuczanie w szkole),a ostatnio zauważyłam że coraz mniej czasu poświęcam na modlitwę itp. i przez to pogubiłam się w tym wszystkim. Proszę o pomoc bo ja już naprawdę nie wiem co robić. 12-latka
Zacznij od spraw z Panem Bogiem. Opowiadaj codziennie o tym, co przeżywasz. Wybierz sobie swoją patronkę, a może swojego Anioła stróża i odczuj z nim bardzo mocną więź. Sama się zdziwisz, jak to dobrze działa. Wiele razy w ciągu dnia wysyłaj do Pana Boga jakby SMS-y. Na przykład "Jezu, ufam Tobie" albo "Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?" Dopiero gdy poprawisz swoją wiarę weź się za resztę. Ale ta reszta ułoży się wtedy sama. Bo na przykład jest taki mądry psalm "dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie". Powtarzaj sobie to mądre zdanie. Jeśli w nie uwierzysz, to Twoja samoocena od razu będzie dobra. Człowiek wierzący jest radosny, nie wpada w załamanie, lubi siebie. A gdy mu dokuczają, to dokuczanie odbija się jak od muru. Zostaw sprawy domowe. Każdy zdrowo rozwijający się nastolatek ma taki okres w życiu, że nie dogaduje się z rodzicami, z rodziną. Nawet idealni rodzice drażnią. A przecież nikt nie jest idealny. Dopiero wchodzisz w okres dojrzewania i będzie jeszcze wiele razy bardzo tym zmęczona. Ale dzięki silnej wierze łatwiej się przechodzi przez ten najtrudniejszy w życiu okres. Ucz się tyle, ile tylko potrafisz. Może nie masz zdolności do matematyki, a może masz zły system uczenia. Poproś kogoś, by przez pewien czas Ci pomógł z tego przedmiotu, niech wskaże, na czym polega błąd w nauce.
Zadaj pytanie: