Grudzień jest ciekawy dla ludzi. Z psami to gorzej. Z powodu zimna i ciemna nikomu się nie chce chodzić na długie spacery. Są one ograniczane do minimum. Do tego ludzie z każdym dniem są bardziej zajęci. Biegają na roraty, a nam nie wolno. Szukają w sklepach prezentów, a nas nie biorą na te zakupy. Mają próby jasełek, koncertów świątecznych, różne spotkania, a nam ciągle tłumaczą, że musimy zostać w domu. Gdyby spadł śnieg, to byłoby może weselej, trochę byśmy poszaleli. Dzisiaj cały dom opustoszał, bo w szkole u Michasi jest jarmark świąteczny i dziewczynka zaprosiła wszystkich sąsiadów. Na szczęście Pan przyjechał, a był tak zmęczony, że nawet nie jadł, tylko położył się i zasnął. Grzaliśmy go jak się dało rozpychając się na tapczanie. Na szczęście wieczorem zrobiło się gwarno, bo zaczęło się wspominanie, jak to dzieci chodziły do pobliskiej podstawówki. Paulina rozłożyła wszystkie zakupione ozdoby i stroiki. Uznały z Panią, że mają już wszystkiego wystarczająco dużo. Ale do strojenia domu jeszcze czas. No i najważniejsze, że objedzony ciastami Kuba zabrał nas z Tobim na spacer. Cześć. Astra