Hau, Przyjaciele!
Rano wyjątkowo dużo ludzi wędrowało do kościoła. Pani też poszła już przed pracą. Dziwne sprawy. Ale dzieci szykowały się pod wieczór i dobrze wyczułam, że to jakieś wyjątkowe święto. Po wieczornej mszy udało mi się wydostać do ogrodu, a przez otwartą furtkę prześlizgnęłam się na plebanię. Drzwi stały otworem, słyszałam głosy dzieci. No i proszę. Jakąś ucztę sobie urządzali. Paulina mnie dojrzała, kazała się schować pod stołem.
Nagle zrobiło się ciemno, a na ekranie, który dopiero teraz zauważyłam, pojawiły się różne zdjęcia. Ksiądz Wojtek opowiadał o Karolu Wojtyle, o tym, jak został biskupem. O tym, jaka ważna była w jego życiu Matka Boża. Ale powaga nie trwała długo. Rozbłysło światło, zaczęły się śpiewy, a potem dziewczyny sprzątnęły stoły i przez godzinę kleiły łańcuchy. W ogólnym zamieszaniu udało mi się dostać do tekturowych talerzyków i wylizać każdy bardzo dokładnie. Dziewczyny to zauważyły, kpiły z mojego apetytu, ale cóż, taka jestem. Lubię słodycze, a Wy? Cześć, Astra