Hau, Przyjaciele!
Wczoraj było tak wesoło, a dzisiaj? Szkoda szczekać na ten temat. Staram się zrozumieć Tobiego, nawet kocicę. Na ogół mi się to udaje. Wiadomo, że chcemy się najeść, wyspać, a przede wszystkim mieć blisko siebie tych, których kochamy. Ludzie to bardzo dziwne i niezwykle skomplikowane istoty. Niby się kochają, ale całymi dniami są daleko od siebie. Ledwie wstaną, już się gdzieś spieszą. A potem tylko telefony, a częściej SMS-y, że później wrócą. W naszej rodzinie najbardziej rozchwiana jest Paulina. Wczoraj z radością piekły z Jadzią babeczki, przekomarzały się z braćmi. A dzisiaj? Wróciły ze szkoły osobno. Każda tak trzasnęła drzwiami, jakby chciała całemu światu ogłosić swoją wściekłość. W dodatku Paulina wyzwała nas od męczących kundli, gdy ją radośnie witaliśmy. Wypuściła nas do ogrodu, ale na spacer nie poszła. Szczytem łaski było wpuszczenie nas, ale już nie zadbała o nasze miski. Leżała na tapczanie, płakała, a teraz śpi. No to ja czytam w komputerze o szalejących hormonach i cieszę się, że takie problemy mnie nie dotyczą. Chyba jeszcze nigdy nie byłam w złym humorze, wszystko jest dla mnie okazją do radości. Nie wstydzę się tego, że jestem szczęśliwa. No pewnie, że przydałby się spacer na pola i zapełniona miska, ale nie narzekam. Pani ze mną pójdzie. Właśnie dzwoniła, że wnet przyjedzie. Cześć, Astra