Hau, Przyjaciele!
Tobi przez większą część dnia biegał po ogrodzie. A ja spędziłam sporo godzin u Pani Marii. Lubię dobre towarzystwo i domowe ciepło. No i sprawa najważniejsza- nasza sąsiadka cały czas coś gotuje, smaży, piecze, podgrzewa, zapieka, a zapachy przyprawiają o zawrót głowy. Nie ma lepszego miejsca niż jej kuchnia, z której prawie nie wychodzi. Do tego cały czas o czymś mi opowiada i cieszy się, gdy kiwam głową, a czasami warknę lub pisnę. Uważa, że nikt jej tak dobrze nie rozumie jak właśnie ja. Właśnie wrzuciła mi do miski resztki smacznego gołąbka, gdy zadzwoniła Michasia. Oczywiście, została zaproszona na gołąbki i rozmowę. Mam wrażenie, że dziewczynkę bardziej przyciąga możliwość wygadania się. Teraz też, zamiast jeść i prosić o jeszcze, rozgadała się na temat książki, którą właśnie czyta. No i streściła całą historię dziewczynki o dziwnym imieniu Juniper, której rodzice to słynni amerykańscy aktorzy. Sława bardzo ich odmieniła, ale córka razem z kolegą odkryli wielką tajemnicę, że to zaczarowane drzewo tak na nich wpłynęło. Nie wytrzymałam tych opowieści i ostro szczeknęłam, przypominając o jedzeniu. Michasia odkroiła mi kawałek gołąbka, a resztę ze smakiem zjadła. W tym czasie przyszła po mnie Paulina i obie dziewczyny wyszły rozmawiając o książce. Hm, znam lepsze tematy. Ale wieczorem uznałam, że czytanie to świetne hobby. Paulina ułożyła się bowiem wygodnie na tapczanie, otworzyła książkę o Juniper Bery i tajemniczym drzewie, a ja rozłożyłam się obok niej, chrupiąc paluszki, które sobie przygotowała. Cześć, Astra