Zbaw nas od głupoty, Panie!
Jesteśmy solą zwietrzałą i bezużyteczną. Nie umiemy żyć, nie umiemy myśleć, nie umiemy patrzeć, nie umiemy słyszeć, nie umiemy niczego przewidzieć, nie umiemy z nieszczęść wyciągnąć zbawiennych nauk. I tak wspinamy się - zgraja ludzi, opętanych żądzą zdobywania - po stromej drabinie złudzeń, a jej szczeble pękają i łamią się pod ciężarem naszych nierozważnych kroków. Czyniąc wszystko na przekór zdrowemu rozsądkowi i przyrodzonej skłonności do trwania, idziemy urojoną drogą do urojonego celu. W klęskach naszych upatrujemy zwycięstwa, w zwycięstwach nie widzimy zarodków klęski, w nonsensie upatrujemy sens.
A mowę,
ten przywilej i chlubę naszego wybraństwa, uczyniliśmy narzędziem pustej paplaniny i brzydoty, i jadowitego kłamstwa, na którym usiłujemy zbudować wielkość człowieka.
Boże nieskończonej mądrości,
Stworzycielu doskonałego kosmosu i najpiękniejszej ziemi, nieśmiertelnej duszy i mózgu, i szarych komórek, i pięciu zmysłów, i wolnej woli, wyzwól nas z drapieżnych szponów głupoty, tej czarnookiej kusicielki, wabiącej nas na wszystkich rogach historii jak na rogach ulic.
Od tej sprawczyni naszych błazeńskich zamiarów i czynów, i upadków, i jałowego życia, i daj nam mądrość oczyszczenia, nam, synom ziemi, soli zwietrzałej i bezużytecznej.
Amen.