Hau, Przyjaciele!
To jest "babciowy dzień". Najpierw rano telefony z życzeniami. Potem pobiegłem z Kubą do Babci, by przynieść węgiel. Zostaliśmy zaproszeni na śniadanie. Trudno dociec, który z nas zjadł więcej. Bardzo się starałem wygrać. Przybiegła też Paulina z kwiatami. A jutro jest kolejne święto i wnuki umówiły się, że pójdą z dziadkiem na wyprawę aż do radiostacji. Mam wielką nadzieję, że mnie wezmą. Ledwie wróciliśmy do domu, a tu już trzeba się zbierać do drugiej babci. Dostaliśmy zaproszenie na obiad! Uważam, że to świetny pomysł. Dlatego po drodze nawet się specjalnie nie zatrzymywałem przy ciekawych zapachach, bo tak byłem ciekawy, co dostaniemy do jedzenia. No i nie zawiodłem się. Przy pomidorowej i kurczaku dzieci opowiadały bez końca, a ja skupiłem się na swojej misce. Potem oglądali z dziadkiem albumy, a ja pomagałem w kuchni. Bo babcia kroiła pyszne ciasto i po co wyrzucać jakieś skrawki, jeśli ja mogę je zjeść? Uważam, że to był najlepszy dzień całych ferii i szkoda, że trzeba czekać cały rok, aby się powtórzył. Cześć. Tobi.