Hau, Przyjaciele!
Sobotnim zwyczajem Pani wstała dość wcześnie, krzątała się po domu na tyle głośno, że Pan też się obudził. Zaraz po śniadaniu wyjechali na zakupy, zostawiając dzieciom listę spraw do załatwienia. "Ale ja muszę kupić prezent na Mikołaja!- protestowała Paulina. Kuba przyjrzał sie uważnie kartce z mamy rozkazami. "Kup też prezent w moim imieniu, bo wylosowałem dziewczynę i nie mam pojęcia, co wybrać"- poprosił siostrę. Jego aż wstrząsa, gdy myśli o chodzeniu po sklepach, o przeróżnych spinkach do włosów, bransoletkach, nie mówiąc o kosmetykach. Siostra zaczęła pertraktacje. Owszem, kupi prezent, nawet go zapakuje i podpisze, lecz brat musi za nią wysprzątać na błysk łazienkę. Kuba zmarszczył czoło, obliczył coś szybko w myślach i zgodził się. A ja? Zostało mi tylko bieganie po ogrodzie i poszczekiwanie na zmarzniętych przechodniów. Ale wreszcie wszyscy wrócili i po kolacji usiedli razem, a ja mogłem się tulić do każdego po kolei. Takie chwile są cudowne. Cześć. Tobi.