Droga Ewelino.
Wszystko, co robimy, ma jakiś cel. Kiedy jem, to po to, żeby się najeść. Kiedy śpię, to po to, żeby się wyspać. Kiedy opowiadam dowcip, to po to, żeby innych rozbawić. Nikt nie śpi po to, żeby być niewyspanym, prawda? Albo kto je po to, żeby być głodnym? Tymczasem w twoim pytaniu kryje się sprzeczność. Jeśli ktoś nie wierzy, że jakiś talizman przynosi mu szczęście, po co mówi, że nosi go na szczęście? Po co w ogóle go nosi? Jeżeli tylko dla ozdoby, czemu twierdzi, że na szczęście?
Być może chodzi tylko o maskotkę, którą nosi się na klasówki czy inne niebezpieczne imprezy. O ile jest to tylko taka zabawa, nie ma w tym nic złego. Ale jeśli będzie w tobie choć cień podejrzenia, że bez maskotki gorzej napiszesz klasówkę, to to już początek zabobonu.
Myślę, że tobie chodzi właśnie o taką zabawę. Jeśli nie pokładasz żadnych nadziei w różnych wisiorkach, małpkach, pluszowych misiach, możesz taszczyć ze sobą nawet pięciotonowego słonia. Ale jest ale. Nie jesteśmy na świecie sami, dlatego to, co robimy, zawsze jakoś wpływa na innych. W pewnych sytuacjach nie wystarczy, że sama w coś nie wierzysz. Ważne jest, żeby inni wiedzieli, że w to nie wierzysz. W przeciwnym wypadku inni mogą powiedzieć: „Ona się modli, ale w talizmany też wierzy, bo ma pięciotonowego słonia na szczęście. Sama powiedziała, że to na szczęście”. I w tym momencie wszystko leży. Wiesz przecież, że za wiarę niejeden chrześcijanin dał już głowę, nierzadko w paskudnych męczarniach. A wystarczyło, żeby się zaparł, żeby oddał hołd jakiemuś klockowi z drewna. „Mógł tylko tak powiedzieć, a naprawdę tak nie myśleć” - ktoś powie. Nie, bo to jest właśnie moment, w którym trzeba przed całym światem powiedzieć, że są dla mnie rzeczy ważniejsze niż życie.
Podsumujmy: Możesz sobie posiadać dowolny przedmiot, byleś nie wierzyła, że on ma na ciebie jakikolwiek wpływ i pod warunkiem, że inni wiedzą, że w to nie wierzysz.
Miłej zabawy.
«
‹
1
›
»
oceń artykuł