3. Droga Krzyżowa, 6 marca
Nie ma o niej mowy w Ewangelii. Ale tradycja przekazała opowieść o kobiecie odważnej i czułej. Być może należała do kobiet, które podążały za Jezusem. Ale może było tak, że nie znała Go wcale, jednak postanowiła pójść za odruchem wrażliwego kobiecego serca. Od dłuższego czasu patrzyła na Jego zmagania. Widziała, jak upadł bezwładnie pod ciężarem krzyża. Nie umiała wytrzymać tego, że stoi w tłumie gapiów i... nic. Czuła, że musi coś zrobić, jakoś pokazać, że nie jest sam, że ktoś chce Mu pomóc. Ale co może zrobić słaba kobieta wobec tak okrutnej przemocy? W tym momencie przypomniała sobie, że ma na głowie białą chustę. Kupiła ją dopiero co. Tak bardzo się nią cieszyła. Już wiedziała, co zrobi. Czekała tylko na dogodny moment. Zauważyła, że jakiś człowiek został obarczony krzyżem Jezusa. Widziała, że się wzbraniał, ale żołnierze go zmusili. „Czemu się tak opiera?” – myślała. Widok mężczyzny, który nie chciał pomóc, dodał jej siły i odwagi. Teraz albo nigdy. Przedarła się przez tłum gapiów i żołnierzy pilnujących Jezusa. Przyłożyła chustę delikatnie jak kompres do Jego zakrwawionej twarzy. Nie zdążyła nic powiedzieć. Nawet nie spojrzała Mu w oczy. Żołnierze odepchnęli ją brutalnie. Ale kiedy jej dłonie dotknęły na moment Jego twarzy, serce zabiło mocniej. Zrobiła to, co mogła. Mały gest, ale jakże ważny. Nie była już jedną z wielu obojętnych. Stanęła po stronie niewinnego człowieka, którego spotykają niesprawiedliwość i straszne cierpienie. Dopiero w domu rozwinęła chustę. Zobaczyła na niej wyraźne odbicie twarzy Jezusa. Ślady po koronie cierniowej, rany twarzy, podbite oczy, krew, pot. I jakieś przedziwne piękno, majestat. Zrozumiała, że to nie przypadek. Jezus w tak cudowny sposób powiedział: „Dziękuję”. Wzruszyła się. Odtąd już zawsze w twarzach ludzi cierpiących widziała Jego twarz. Często myślała o niej. Chciała ją zobaczyć, tęskniła.
Posłuchaj i pomyśl