dodane 21.03.2025 08:51
Znamy tę scenę, prawda? Czytamy o tym w Ewangelii: „Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: »Witaj, Królu Żydowski!« Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając oddawali Mu hołd”.
Chodzi oczywiście o Pana Jezusa, uwięzionego przed ukrzyżowaniem. Tyle tylko, że obraz nie jest dokładną ilustracją opisu z Ewangelii. To jakby połączenie w jeden obraz kilku scen związanych z męką Pana Jezusa. Malarz, William Shakespeare Burton, dodał tu parę elementów, o których nie ma mowy w Ewangelii, albo jest mowa, ale w innej sytuacji.
Jak widzimy, Jezus siedzi na kamiennej ławie, na którą ktoś rzucił niedbale wzorzysty dywan. Niedbale, bo nie miał on sprawić, żeby Jezusowi było wygodniej, tylko żeby dla szyderstwa parodiował tron królewski. Oczywiście temu samemu miały też służyć cierniowa korona udająca koronę, czerwone okrycie udające płaszcz królewski, no i trzcina zamiast berła.
To się okrutnym wesołkom nie udało, bo Jezusa Chrystusa nie da się ośmieszyć, a ten, kto próbuje to robić, sam staje się żałosny.
Obraz to właśnie pokazuje: z twarzy Jezusa i całej jego postawy bije szlachetność i majestat. Tego nie da się zniszczyć żadną kpiną.
Kolejne elementy to łaciński napis Rex Iudaeorum, czyli „Król Żydów”, wydrapany na murku, o który opiera się Zbawiciel. Jak wiemy nie było takiego napisu w celi – widniał on na tabliczce nad głową ukrzyżowanego Jezusa.
Za Chrystusem widać leżący na murku rzymski bicz flagrum, składający się z trzech skórzanych rzemieni z węzłami. To narzędzie biczowania, które poprzedziło ukrzyżowanie.
W oczy rzuca się gladius, rzymski miecz, którego ktoś użył jak szpilę spinającą szkarłatny płaszcz. Podkreśla to brutalność, z jaką traktowali Jezusa szydercy.
Na posadzce widać skierowane ku Chrystusowi groty włóczni, jedna z nich to być może ta, która później przebije Jego bok. Włócznie, wraz z leżącym po prawej legionowym orłem, wydają się wskazywać miejsca, w których stoją żołnierze.
Po lewej stronie na posadzce widać też kiść zgniecionych winogron. Symbolizują one krew, którą Jezus przeleje podczas męki i ukrzyżowania.
Kto zna trochę angielski ruch prerafaelitów, ten zauważy, że pan Burton malował właśnie w stylu prerafaelitów. Czerpali oni często tematy z Biblii, malowali realistycznie z użyciem żywych barw i z dodaniem licznych symboli. Z powodu tych symboli ich obrazy nie tylko się ogląda, ale też w jakiś sposób czyta. Znaczenie mają tam bardzo często nawet drobne szczegóły.
Kiedy obraz ten został wystawiony, nie wszystkim się spodobał. Niektórzy znawcy sztuki krytykowali malowidło, twierdząc, że jest surowe i zimne. Najbardziej nie spodobała się ta tkanina, na której siedzi Jezus. Krytycy uważali, że jej kolorystyka jest „agresywna” i że to w ogóle niepotrzebne. Ale większość jednak przyznawało, że postać Jezusa prezentuje „surową godność” i „wzruszającą szlachetność”. No i ja też tak uważam.
Obraz sfałszowałem w siedmiu miejscach. Powodzenia!
ADRES: | KONTAKT: |
Mały Gość Niedzielny |
redakcja@malygosc.pl
|