nasze media MGN 11/2024

Wasz Franek fałszerz

|

MGN 11/2024

dodane 24.10.2024 09:07

Wspólne korzenie

Pan Jezus głosi Ewangelię w synagodze w Kafarnaum. Podobne sceny znamy z wielu obrazów, prawda? No tak, ale ten obraz namalował żyd. Prawdziwy. Nazywał się Maurycy (a właściwie Mojżesz) Gottlieb. Urodził się w 1856 roku w Drohobyczu.

Zamożni rodzice wychowali go w szacunku do religii i tradycji żydowskiej, ale jednocześnie do kultury i wiary nieżydowskiej części polskiego społeczeństwa. Pasjonowało go to, co łączyło naród polski i żydowski. W 1873 roku (skoro podałem tę datę, to nie będę już pisał, że miał wtedy 16 lat, bo sami sobie policzycie) rozpoczął studia w Wiedniu. Będąc tam, pewnego dnia zobaczył na czasowej wystawie kilka obrazów Jana Matejki – między innymi „Rejtana”. Wpadł w zachwyt i natychmiast zwrócił się z prośbą o przyjęcie do krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych, aby studiować tam pod kierunkiem mistrza Jana. Został przyjęty i studiował razem z takimi postaciami jak Witold Pruszkowski czy Jacek Malczewski. Matejko bardzo go sobie upodobał. Widział, że to bardzo zdolny malarz. Niestety wskutek spięć z niektórymi kolegami i jednym z wykładowców Gottlieb powrócił do Wiednia, a potem studiował w Monachium. W 1878 roku odbył podróż do Włoch. W Rzymie spotkał swojego ulubionego Matejkę i Siemiradzkiego, którzy też tam akurat byli. Na początku roku 1879 zamieszkał w Krakowie.

Może jesteście zaskoczeni, bo ja rzadko przywołuję takie szczegóły i świadom, że to mało kto lubi daty, podaję je oszczędnie. Tym razem jednak zrobiłem inaczej, a to po to, żebyście widzieli, jak mało czasu miał Gottlieb na malowanie. Tak się bowiem stało, że chłopak pół roku po przeprowadzce do Krakowa zmarł. Jakieś powikłania po operacji – no i niestety. Został pochowany na nowym cmentarzu żydowskim w Krakowie, a jednym z uczestników pogrzebu był Matejko. Artysta nie mógł odżałować, że tak twórczy malarz tak szybko odszedł. To było rzeczywiście szybko, bo Gottlieb miał dopiero 23 lata.

Mimo krótkiego życia młody artysta zdążył sporo stworzyć i są to rzeczy naprawdę dobre. Wygląda to tak, jakby się śpieszył, przeczuwając, że długo na tym świecie nie pożyje. Najczęściej malował sceny pokazujące świat żydów – ich życie, w tym praktyki religijne. Sięgał do scen biblijnych, także z Nowego Testamentu, choć żydzi wyznający judaizm uznają tylko Stary Testament. Jest tam i starotestamentalny „Józef z żoną Putyfara” i „Judyta z głową Holofernesa”, ale jest też opisana w Ewangelii „Salome z głową św. Jana”. No i jest ten obraz: „Chrystus nauczający w Kafarnaum”. To jego ostatni obraz. Kiedy się przyjrzycie, zauważycie, że jest niedokończony – z przyczyn oczywistych. Widać na nim obszary niedopracowane, a nawet zaledwie zaczęte. Miejscami spod farby prześwitują jakieś elementy tylko naszkicowane. Niemniej już na tym etapie jest to dzieło godne uwagi z racji jakości, ale też tematyki. No bo żydzi raczej Chrystusa nie malowali. Tymczasem tu jest inaczej. Co prawda, Pan Jezus jest tu ukazany inaczej niż wówczas się Go zazwyczaj malowało, bo ma żydowskie rysy twarzy i jest ubrany w żydowski strój modlitewny. Powiecie może: „No przecież to chyba właśnie tak wyglądało!”. Owszem, ale chrześcijańska tradycja przedstawiania Syna Bożego była inna. Tymczasem tu widzimy Zbawiciela w otoczeniu właśnie żydowskim. Widać, że autor dokładnie zna żydowskie zwyczaje, co pokazuje układ i wystrój synagogi, a także, na przykład, oddzielna część, w której modliły się kobiety – w tym przypadku na galerii.

Specjaliści od twórczości Gottlieba twierdzą, że chodziło mu właśnie o to, żeby pokazać wspólne korzenie judaizmu i chrześcijaństwa. Ciekawe też, że – choć artysta nie był chrześcijaninem – wyróżnił postać Jezusa, malując za jego głową poświatę, sugerującą aureolę. To tym lepiej o nim świadczy. Jako żyd nieraz doświadczał nieprzyjemności na tle swojego pochodzenia, a jednak do śmierci zachował szacunek i uznanie dla chrześcijan.

To tyle, drogie smoki. Tym razem fałszerstw jest siedem. Powodzenia!

 

Fałszerstwa ujawnione

Dziękuję serdecznie za nadesłane rozwiązania. Nagroda wędruje do Ani Królikiewicz z Gliwic.

Gorące gratulacje!