nasze media Mały Gość 12/2024

Wasz Franek fałszerz

|

Mały Gość 06/2024

dodane 23.05.2024 11:54

Artysta czworonogów

Robi wrażenie, co? Jak sobie człowiek pomyśli, że mógłby się znaleźć w takiej sytuacji… No, prawdopodobnie za długo byśmy nie myśleli, w każdym razie nie w naszej ziemskiej powłoce, bo szybko by ją te lwy skonsumowały.

Przypomnę krótko, o co chodzi z tą sceną. Otóż mężczyzna, który stoi ze związanym rękami to Daniel. Według biblijnej Księgi Daniela był on żydowskim prorokiem, który przebywając w Babilonie zdobył uznanie króla Dariusza. Władca dał mu najwyższe godności, co wzbudziło zazdrość jego rywali. Nie mogli nic na niego znaleźć, więc nakłonili króla do wydania dekretu, zakazującego oddawania czci komukolwiek poza nim. Kto się nie zastosuje – zostanie wtrącony do jaskini lwów. To był dekret, według prawa Persów i Medów, nieodwołalny. Ponieważ zazdrośnicy wiedzieli, że Daniel czci jedynego Boga Jahwe, byli pewni, że w ten sposób pozbędą się problemu. I rzeczywiście, wydawało się, że im się udało, bo Daniel, słuchał bardziej Boga niż ludzi. Kiedy doniesiono, królowi, że Daniel mimo zakazu modli się do Boga, bardzo się zasmucił, ale uznał, że nie może się przeciwstawić prawu. Kazał więc wrzucić Daniela do jaskini lwów. Rano poszedł zobaczyć, czy Bóg uratował Daniela. Gdy zawołał, z lochu odezwał się głos Daniela: „Mój Bóg posłał swego anioła i on zamknął paszczę lwom; nie wyrządziły mi one krzywdy, ponieważ On uznał mnie za niewinnego; a także wobec ciebie nie uczyniłem nic złego”.

Skończyło się to tak, że zamiast Daniela lwy dostały do jedzenia oskarżycieli razem z ich rodzinami, zgodnie z ówczesnymi przekonaniami o tzw. odpowiedzialności zbiorowej.

Ta nieco krwawa historia pokazuje, że Bóg ocala tych, którzy Go kochają. Nie znaczy to, że zawsze wyrywa swoich wiernych z ziemskich opresji, ale że zawsze z nimi jest – a to dużo ważniejsze, o czym z pewnością przekonał się każdy, kto znalazł się u Boga zaraz po śmierci.

A teraz przejdźmy do samego obrazu. Otóż jego autorem jest malarz, który miał tak zwany odpał na punkcie zwierząt. Od dzieciństwa różne czworonogi obserwował, malował, rysował. Jako że był mieszkańcem Londynu, miał blisko do tamtejszego ogrodu zoologicznego. Chodził tam kiedy tylko miał możliwość i szkicował na potęgę. Po studiach w Oksfordzie zaczął malować „na poważnie”, a jego pełne zwierząt obrazy bardzo się ludziom podobały. Najczęstszymi bohaterami jego prac były psy. Artysta przedstawiał je zazwyczaj we wzruszających sytuacjach, na przykład gdy starały się pocieszać smutnych ludzi albo gdy towarzyszyły zagubionym.

Na tym obrazie widzimy pomieszczenie z wyrzeźbionymi na ścianie płaskorzeźbami „z epoki”. Przebywające w nim zwierzęta są odrobinę mniej przyjazne niż psy, ale Danielowi to akurat za bardzo nie przeszkadza. Stoi spokojnie, i choć nie widzimy jego twarzy, domyślamy się, że spogląda śmiało na bestie. Jedna z lwic wprawdzie groźnie szczerzy zęby, ale na tym poprzestaje. Lwy wyglądają na nieco przestraszone, jakby nie śmiały zbliżyć się do proroka. Niektóre przypadają do ziemi, jakby próbowały się do tego człowieka nawet łasić. A to bez cudu nie byłoby możliwe, bo one w diecie wegetariańskiej nie gustują, co widać po leżących na ziemi kościach. No ale przecież wiemy, że to cud.

Briton Rivière wiedział, jak malować i co malować. Takie dzieła zawsze zwracają uwagę, bo raz że technicznie dobre, to angażujące emocje.

A jak już się napatrzycie, to poszukajcie różnic, których tym razem jest siedem. Powodzenia!