dodane 25.04.2024 13:28
Jan van Eyck był geniuszem precyzji. Zwróćcie uwagę na detale tego obrazu. Można powiedzieć, że artysta namalował go z fotograficzną dokładnością, ale fotografią to on sobie przy malowaniu nie pomagał. Był rok 1435, co znaczy, że aby doczekać wynalezienia fotografii, musiałby żyć jeszcze dobrze ponad czterysta lat. Trudno zresztą byłoby sfotografować niektóre elementy obrazu, szczególnie anioła, bo wisi w powietrzu.
Tak czy owak, dzieło jest wybitne, jak zresztą każde Jana van Eycka. Nie bez powodu ten niderlandzki malarz jest uważany za jednego z twórców malarstwa nowożytnego, czyli, jakby to powiedzieć: tego, które nastąpiło po średniowieczu. On sam żył jeszcze w średniowieczu – miał 20 lat, gdy u nas trwała bitwa pod Grunwaldem. No, nie tylko tego dnia, ale przez cały rok w okolicy roku 1410. Już za życia stał się bardzo sławny. Był chyba skromnym człowiekiem, o czym świadczy sposób, w jaki przy nazwisku oznaczał swoje obrazy: Als ick kann, (Tak, jak potrafię). No, on potrafił, naprawdę potrafił.
Wróćmy do obrazu. Namalował go dla katedry w Autun na zlecenie Nicolasa Rolina. „Madonna kanclerza Rolina” – tak nazywa się właśnie ten obraz i to ten Rolin na nim występuje. Jak się pewnie domyślacie, to facet po lewej. Pobożny taki, klęczy ze złożonymi rękami przed Maryją z Dzieciątkiem. W rzeczywistości to on za często się nie modlił, ale był strasznie ważny, bo był kanclerzem dworu księcia Burgundii, czyli w praktyce pierwszą osobą po księciu. Jak się miało taką pracę, to się też miało odpowiednie pieniądze. To widać choćby po jego wyglądzie. Już sama szata, w jaką jest ubrany, musiała kosztować majątek. A przy okazji – zauważcie, że on ma całkiem modną dziś fryzurę. Tak to chyba jest z tą modą, że wszystko już kiedyś było. Ta fryzura była prawdopodobnie modna we Francji w roku 1435, bo wtedy powstał ten obraz. No chyba, że się ten Rolin strzygł niemodnie i wszyscy inni chodzili inaczej obcięci. Nieważne zresztą. Ważniejsza jest sama postać Rolina w kompozycji obrazu. Choć fundatorów dzieł przeznaczonych do kościołów widzimy na wielu obrazach, to zwykle są namalowani gdzieś z boku, dyskretnie. Tymczasem pan Rolin jest bardzo wyeksponowany – należy do głównych elementów malowidła, a jego postać jest pokazana w tej samej skali, co Matka Boża! Niby się chłop modli, ale na jego twarzy nie widać rozmodlenia – raczej władczość. Wygląda tak, jakby bacznie obserwował widniejącą przed nim Madonnę z Dzieciątkiem.
Niektórzy komentatorzy sądzą, że Jan van Eyck chciał w tym obrazie pokazać kontrast między skromnością Matki Bożej a pewnością siebie polityka. Czy tak naprawdę było, trudno powiedzieć, bo wygląd zewnętrzny nie zawsze mówi prawdę o człowieku.
Obraz jest pełen symboli nawiązujących do spraw religijnych. Płaskorzeźby na kapitelach przedstawiają sceny z Biblii. Jest wygnanie z raju, jest Kain zabijający Abla, jest pijany Noe. W centrum obrazu, w głębi, tuż za potrójną arkadą, widnieje ogród z rosnącymi liliami, które oznaczają czystość Matki Bożej. Pełno tam też innych kwiatów, a pośród nich przechadzają się pawie i sroki. Powyżej widzimy mur z blankami i stojących przy nim dwóch mężczyzn. Przed nim rozciąga się panorama jakiegoś wspaniałego miasta, leżącego po obu stronach rzeki, ale nie wiadomo jakiego. Niektórzy sądzą, że to Brugia, Gandawa, Liège albo Autun. Niektóre budowle przypominają te, które znajdują się w tych właśnie miastach, ale może nie jest to żadne konkretne miasto, tylko symbol Królestwa Niebieskiego, o czym może świadczyć obecność Maryi i Dzieciątka.
Skoro pan Rolin znalazł się w takim zacnym miejscu, to mogło znaczyć, że jednak nie jest z niego taki twardziel, na jakiego wygląda. Dzieciątko Jezus w każdym razie błogosławi Rolina.
Ostatecznie przyznać trzeba, że jednak dzięki jego inicjatywie i pieniądzom powstało naprawdę świetne dzieło. A zatem oglądajcie je, podziwiajcie szczegóły i znajdujcie różnice, których tym razem jest osiem..
ADRES: | KONTAKT: |
Mały Gość Niedzielny |
redakcja@malygosc.pl
|