Wasz Franek fałszerz
Ten obraz nazywa się „Zwycięstwo wiary”, a przedstawia męczeństwo chrześcijan w roku 65.
To było po pożarze Rzymu, gdy cesarz Neron urządził wielkie igrzyska w cyrku, który wtedy był czymś w rodzaju dzisiejszego stadionu. Cyrk Nerona mieścił się na terenie obecnego Watykanu i tam też odbywa się scena przedstawiona przez Eugène’a Thiriona, francuskiego specjalisty od malarstwa historycznego i dekoracyjnego. Ten obraz jest i taki, i taki. Jest historyczny, bo pokazuje rzeczywiste wydarzenia sprzed prawie dwóch tysięcy lat, ale robi to, hm… dekoracyjnie, czyli tak, żeby było ładnie. Pozy męczenników są nieco teatralne, wystudiowane, a przez to trochę pomnikowe. Inna rzecz, że autor specjalnie wybrał ostatni moment, w którym jeszcze mogło to tak wyglądać. Po lewej widzimy stado rozwścieczonych lwów i tygrysów, które za chwilę dopadną chrześcijan. Tego, co potem musiało się dziać, trudno byłoby pokazać „dekoracyjnie”. Ale też nie o to chodzi, bo na tym polega sztuka (dosłownie i w przenośni), żeby odbiorcę zaintrygować i uruchomić jego własną wyobraźnię, a nie wykładać mu na tacę wszystko, co w tej scenie mogłoby się znaleźć. Dlatego żaden rozsądny malarz nie pokaże sceny, w której już wszystko wiadomo. Tym bardziej że – jeśli rzecz dotyczy okrucieństw, jakie ludzie zadają innym ludziom – zwykle jest to scena, no właśnie, „niedekoracyjna” – a przecież w sztuce zazwyczaj chodzi o to, żeby była ładna i przez to pociągała. A swoją drogą są też na tym obrazie zabici, którzy prawdopodobnie stracili życie już wcześniej, wskutek innego rodzaju rozrywek, jakie zapewnił publiczności cesarz. Czyli mamy sytuację nie tylko „przed”, ale i „po”. No i sama publiczność, licznie zgromadzona na trybunach, oczekuje mocnych wrażeń. I to jest chyba najbardziej przejmujące, że ludzie naprawdę potrafią tak dać się napuścić na siebie nawzajem, że znajdują potem wielką przyjemność w oglądaniu męczarni tych, których uważają za swoich przeciwników. Pozostali jeszcze przy życiu modlą się, czekając na atak dzikich zwierząt, a właściwie na bliskie już przejście do nieba. Bo to jest właściwy sens i powód spokoju, jaki chrześcijanie na arenach rzeczywiście często zachowywali. I w tym tkwi też sens tytułu tego obrazu. No bo o jakim triumfie tu mówimy, skoro ci ludzie są ewidentnie ofiarami bestialstwa? No właśnie o takim, który daje wiara. Już samo godne przyjęcie śmierci to ogromny sukces, a czym dopiero jest to, co się dla tych osób za moment otworzy? Chwila strachu, bólu i cierpienia, a potem wieczne szczęście. Ci, co siedzą na trybunach, pewnie wyobrażają sobie, że mają jakąś przewagę, że w jakiś sposób pognębili ludzi, o których im powiedziano, że spalili Rzym. Uważają za swój sukces uśmiercenie chrześcijan, a przecież oni także umrą, wszyscy co do jednego. Co z tego, że trochę później? Sam organizator krwawych imprez, który także zasiada na trybunach, cesarz Neron, nie wie jeszcze, że zaledwie za dwa lata zostanie opuszczony przez wszystkich i zmuszony do samobójstwa. I że gdy męczenników okryje wieczna chwała, po nim zostanie pamięć jednego z największych despotów i zbrodniarzy. Wszyscy umierają, ale nie wszyscy zwyciężają. Obraz Thiriona pokazuje tych, którzy zwyciężyli. I z tą myślą pozostawiam wam zadanie znalezienia fałszerstw, których tym razem jest siedem. Powodzenia! ▲ „Zwycięstwo wiary – chrześcijańscy męczennicy za czasów Nerona” Kolekcja prywatna Eugène Romain Thirion (1839–1910) Fałszerstwa ujawnione Dziękuję Wam, smoki moje, za nadesłanie kolejnej partii rozwiązań. Wszystkim gratuluję, a szczególnie zwycięzcy, którym jest Kasia żmijewska z Warszawy. Brawoooo!
ADRES: | KONTAKT: |
Mały Gość Niedzielny |
redakcja@malygosc.pl
|