nasze media Mały Gość 12/2024

Wasz Franek fałszerz

dodane 20.01.2022 09:00

Malarz architekt

Bywa, że jakiś malarz ma dziecko, które też zostaje malarzem. Bywa i tak, że w jednej rodzinie jest nawet kilku malarzy. Tak było na przykład u Kossaków, z których wyszło czterech malarzy. Ale holenderska rodzina Koekkoek pobiła rekord: w czterech pokoleniach było aż piętnastu malarzy!

Malarską dynastię otworzył Johannes Hermanus Koekkoek. Potem był jego syn Hermanus Koekkoek, który był marynistą. Nie znaczy to, że zajmował się marynowaniem ogórków, tylko że malował morze. Był w tym niezły. On z kolei miał czterech synów – i wszyscy oni zostali malarzami. Mieli w tym fachu łatwy start: jak on zaczynał, ucząc się od ojca, tak i swoich synów przyuczył do malowania. Wszyscy byli utalentowani, a jeden z nich, Willem, zdobył jeszcze zawód architekta. Krótko pracował w tym zawodzie, ale pozostało w nim zamiłowanie do budowli. I to widać niemal we wszystkich jego obrazach. Albo w ogóle we wszystkich, choć tego nie wiem, bo wszystkich nie widziałem, wszystkie jednak, które widziałem, przedstawiały widoki z budynkami w roli głównej. Ma to swój urok. Dla mnie to nawet fascynujące – zajrzeć w przeszłość i móc zobaczyć, jak wyglądały miasta w epoce, gdy fotografia stawiała dopiero pierwsze kroki. Takie malowidła mają zresztą swój klimat, którego nie posiada żadna fotografia. W dziełach Willema wyczuwa się fascynację architekturą. Obraz, który tu widzicie, nazywa się tak, jak wygląda: „Zimowa scena uliczna”. Zdaje się, że ta zima akurat w tym momencie zbyt śnieżna nie była, ale trochę śniegu jednak jest. Wystarczająco, żeby używać sań, a nie wozów kołowych. Widoczny w centrum koń ciągnie jakiś bagaż na płozach. Jeden z mężczyzn prawdopodobnie zamierza pchać sanie, w których siedzi jakaś dziewczynka, pewnie jego córka. Inni ludzie krzątają się, rozmawiają. Największą jednak pieczołowitość widać w tym, jak malarz pokazał budynki, szczególnie ten w lewej części obrazu. Widać każdy detal architektoniczny, każdą cegłę, każdą rysę w murze. Uwagę zwraca uroda tych budowli – nie tylko pięknego gotyckiego kościoła, ale także zwykłych mieszkalnych kamienic. Gzymsy, gzymsiki, obramowanie okien i drzwi, zdobienia, łuki – to wszystko jest po prostu ładne. Kiedy się to ogląda, jasne się staje, że ludzie zawsze mają skłonność do robienia pięknych rzeczy i tę skłonność realizują, na przykład pięknie budując. Willem Koekkoek większość czasu spędzał w Hadze, potem w Amsterdamie. „Portretował” te i inne miasta Niderlandów. Ludziom podobały się owe obrazy i chętnie je kupowali. Najchętniej Anglicy, bo brat Willema, Hermanus, przeniósł się do Londynu i otworzył tam salon sztuki. Wystawiał także dzieła brata, dzięki czemu Willem stał się sławny na Wyspach. W końcu, choć pozostał w Holandii, prawie wszystkie swoje obrazy sprzedawał w Anglii. Czy można się jednak dziwić tej popularności? Skoro mnie się te obrazy podobają, to Anglikom też mogły, no nie? Ale nic, trzeba się zabrać za szukanie fałszerstw. Życzę sukcesów. Tym razem jest ich osiem. Zatem udanych łowów.

Zimowa scena uliczna – 1880 Kolekcja prywatna, Australia Willem Koekkoek, 1839–1895