Wasz Franek fałszerz
Beczułka, fajne nazwisko, nie? Po włosku brzmi poważniej: Botticelli. Ale znaczy to samo.
No właśnie – kojarzycie Sandra Botticellego? Aha, kojarzycie. Albo nie. Nieważne – i tak Wam powiem, że to był włoski malarz epoki renesansu, a wtedy to we Włoszech mieli tylu artystów geniuszy, że mogliby nimi obdzielić resztę świata. Szczególnie we Florencji – a Botticelli żył właśnie we Florencji. Co nie znaczy, że się czasem gdzie indziej nie wybrał. Na przykład do Rzymu, żeby namalować fresk w Watykanie. Bo z freskami nie jest tak jak z obrazami na płótnie czy czymś innym. Żeby namalować fresk, trzeba pójść tam, gdzie jest odpowiednia ściana, bo ściana do nas raczej nie przyjdzie. Odpowiednia ściana była, jak już wspomniałem, w Watykanie – i to w samej Kaplicy Sykstyńskiej. Sandro Botticelli namalował na niej „Kuszenie Chrystusa”. W pierwszym momencie nie bardzo wiadomo, gdzie to kuszenie. To raczej wygląda na jakąś uroczystą ceremonię. Ale gdy się człowiek przyjrzy dokładniej, zauważy, że całe to dzieło jest trochę jak komiks: w różnych miejscach widzimy sceny opowiadające różne wydarzenia. Etapy kuszenia Pana Jezusa są przedstawione w górnej części malowidła. Po lewej widać Jezusa, z którym rozmawia „pobożny starzec”, ubrany trochę jak mnich albo pielgrzym. W ręku trzyma nawet różaniec. Ale to pozory, bo zamiast stóp ma szpony jak ptak, a zza pleców wystają nietoperzowe skrzydła. Ręką wskazuje leżące na ziemi kamienie. Już wiemy, że to diabeł, i wiemy, co mówi: „Powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem”. To pierwsze kuszenie. W środku mamy drugie. Diabeł postawił Jezusa na szczycie świątyni (w roli świątyni wystąpił tu fronton szpitala Ducha Świętego w Rzymie), kusząc go, żeby „wystawił Boga na próbę” i rzucił się w dół. Wreszcie w rogu po prawej widzimy trzecią pokusę: Jezusa na szczycie góry. Diabeł pokazuje Mu świat i obiecuje, że otrzyma to wszystko, gdy odda mu pokłon. Oczywiście Jezus odpiera wszystkie pokusy, a wtedy diabeł ucieka. Spada z niego okrycie i widać już bez wątpliwości, kim jest. Natomiast za plecami Jezusa trzej aniołowie szykują na przygotowanym stole posiłek dla Niego. No dobrze, ale co to za scena w pozostałej części fresku? Z tym specjaliści mieli problem. Ostatecznie uznali, że to uzdrowiony przez Jezusa z trądu składa przed kapłanem ofiarę za swoje oczyszczenie. Tylko że to trochę dziwne. Widzimy wokół pełno dostojników, niektórzy wyglądają jak duchowni, a ceremonii przewodniczy sam arcykapłan. Po co taka uroczystość z powodu jednego uzdrowionego? Zresztą jaki to ma związek z kuszeniem Chrystusa? Bardziej prawdopodobne wyjaśnienie pojawiło się stosunkowo niedawno – takie mianowicie, że to jakaś uroczystość związana ze służbą młodego Jezusa w świątyni. Ewangelia o niczym takim nie mówi, ale być może autor zaczerpnął to z jakiegoś apokryfu. Po lewej stronie, poniżej sceny kuszenia, widać Jezusa, który wyjaśnia aniołom znaczenie całej sceny. Hm… Szkoda, że nie da się podsłuchać, bo skoro aniołowie tej sceny za bardzo nie rozumieją, to co dopiero my, żuczki biedne. Co jednak wiemy? To, że wśród obserwatorów sceny na pierwszym planie Botticelli namalował niektórych dworzan z otoczenia papieża. Można zidentyfikować na przykład członka możnej rodziny della Rovere – to ten w zielonej opończy z liśćmi dębu. No dobrze, wystarczy tego. A teraz Wasze zadanie – jak zwykle macie pochylić się nad tym dziełem i znaleźć dziewięć różnic. Powodzenia! Fałszerstwa ujawnione A teraz, drogie smoki, bez zbędnych wstępów przystępujemy do losowania. Uwagaaaa: jest. Zdobywcą nagrody jest Kamil Pabian z Tarnowa. Serdecznie gratuluję! ▲ „Kuszenie Chrystusa”, 1481–1482 Kaplica Sykstyńska, Rzym Sandro Botticelli 1445-1510
ADRES: | KONTAKT: |
Mały Gość Niedzielny |
redakcja@malygosc.pl
|